Jak działają pedofile na Facebooku

Portale społecznościowe prócz kontaktu ze znajomymi dają mnóstwo możliwości takich jak np. zakupy w sieci, wideo rozmowy, czy możliwość nawiązywania kontaktów biznesowych. Jednak nierozważne korzystanie z tego narzędzia może przysporzyć wielu kłopotów, na które narażeni są szczególnie najmłodsi użytkownicy.

Facebook jest potężnym źródłem informacji, których nie musimy szukać! Wystarczy tylko opublikować na swojej tablicy post, w którym jasno określimy czego szukamy, a informacje zaczną się pojawiać w komentarzach…

W taki sposób postąpił pewien 11-letni użytkownik, który szukał mieszczącej się w kwocie 350 zł. oferty zakupu hulajnogi wyczynowej. Prócz ofert i rad w komentarzach ,,kup zwykłą” chłopiec otrzymał również kilka wiadomości prywatnych.

Wiadomości pochodziły od około 30-sto letniego mężczyzny. Z ich treści wynikało, że ów mężczyzna już wcześniej obserwował chłopaka na Instagramie i śledził jego wpisy. W celu wzbudzenia zaufania w dalszej części rozmowy wykorzystał publiczne informacje zamieszczone na facebookowym i instagramowym profilu 11-latka.

Nieznajomy rozmówca wielokrotnie zapewniał ,,bardzo cię lubię, choć prawie cię nie znam” i ,,fajny gościu z ciebie”, a następnie składa propozycję: ,,Kupię Ci tę hulajnogę (…) jest tylko jeden szczegół malutki. Byś musiał przyjechać, jak przyjedziesz to ci ją zamówię posiedzisz u mnie 3-4 dni, góra 7 dni zależy ile będzie szła od razu ją sobie zobaczysz i zabierzesz ze sobą i to wszystko”.

Gdy rozmówca w kolejnych wiadomościach zwrotnych od chłopaka nie widział, żadnego entuzjazmu postanowił wykorzystać informacje zamieszczone w profilu chłopaka, aby zdobyć jego zaufanie: ,,taki aniołek z ciebie”, ,,ty chyba jesteś ministrantem co?”. Gdy chłopak nie bez zdziwienia odpowiada twierdząco mężczyzna kontynuuje: ,,serio wyglądasz jak tak mały aniołek. Ja też do kościoła chodzę nawet mam margaretkę za wybranego kapłana na piątek wież każdy ma swój dzień co się modli za wybranego kapłana później ci zrobię zdjęcie to ci tą margaretkę pokażę jak nie wiesz jak ten blankiet wygląda”.

11-sto latek okazał się w tej sytuacji bardziej czujny niż niejeden dorosły, a swoimi obawami podzielił się z prowadzącymi na You Tube kanał Łowcy Okazji. Wiele filmów pojawiających się na tym kanale przestrzega, ukazuje metody działania, a także demaskuje oszustów działających głównie na portalach aukcyjnych i ogłoszeniowych. Link do filmu zawierającego pełną korespondencję chłopca z nieznajomym zamieszczam tutaj.

Opisana wyżej sytuacja pokazuje nam, że media społecznościowe są doskonałym źródłem informacji nie tylko o świecie i o naszych znajomych, ale i o nas samych. Miejsce pracy, zamieszkania, lista znajomych, informacje o trwającym właśnie urlopie w tropikach wraz ze zdjęciami, zdjęcia i imiona naszych członków rodziny, hobby, ulubieni wykonawcy, książki, drużyna sportowa-to tylko część długiej listy informacji o nas, które nierzadko udostępniamy całemu światu, a nie tylko swoim znajomym.

Z informacji tych mogą korzystać nasi obecni i potencjalni pracodawcy, nauczyciele, wścibscy sąsiedzi, a także osoby, których nie mają dobrych zamiarów. W Internecie możemy znaleźć coraz więcej historii ofiar kradzieży z włamaniem, które być może nie miałyby miejsca gdyby nie zamieszczone Informacje na portalu społecznościowym…O takich sytuacjach można przeczytać chociażby tutaj.

Zatem jak chronić siebie i swoje dzieci? Przed opublikowaniem kolejnego statusu czy zdjęcia warto zadać sobie pytanie: ,,kto ma to zobaczyć?” W ustawieniach prywatności możemy dokładnie określić, kto będzie mógł przeglądać nasze posty, listę znajomych, polubienia, kto będzie mógł wyszukać nasz profil bezpośrednio, a także za pomocą adresu e-mail, czy numeru telefonu. Ten prosty zabieg wykonany na profilu naszym i naszych dzieci może zaoszczędzić nam wielu przykrych sytucji.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.