Zbliża się majówka. Wielu Polaków już szykuje się na wyjazd, a właściciele hoteli, pensjonatów, punktów gastronomicznych i kramów z pamiątkami już zacierają ręce. Problem w tym, że nie wszyscy zarabiają uczciwie.
Czujność należy zachować zarówno na etapie planowania wyjazdu, jak i już w jego trakcie. Częściej niż zwykłych złodziei i oszustów możemy bowiem spotkać z nieuczciwymi restauratorami. Przeprowadzona przez Inspekcję Handlową w III kwartale 2017r. kontrola wykazała poważne uchybienia.
Jak oszukują w restauracjach
Wyniki kontroli Inspekcji Handlowej, pokazują, że nie zawsze można wierzyć temu, co napisano w karcie dań. Inspektorzy sprawdzili 160 restauracji, barów, smażalni ryb, gospód, pizzerii i podobnych lokali położonych w miejscowościach turystycznych lub przy drogach dojazdowych do nich. Inspektorzy zwracali uwagę m.in. na rzetelność obsługi, jakość potraw i napojów, warunki ich przechowywania oraz sposób informowania o cenach. Nieprawidłowości stwierdzili aż w 127 lokalach (79,4 proc.). Najczęściej dotyczyły zamiany składników oraz niepodawania pełnej informacji o cenach i składnikach.
– Kontrola wykazała, że jakość potraw i rzetelność obsługi w restauracjach w miejscowościach wypoczynkowych pozostawiają dużo do życzenia. Zdarza się, że turyści są tam wręcz oszukiwani. Dostają tańsze mięso, ryby lub sery niż obiecano im to w menu, a porcje bywają niedoważone – mówi Marek Niechciał, prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
W sumie inspektorzy sprawdzili 4018 partii produktów. Różnego rodzaju zastrzeżenia mieli do 1743 partii (43,4 proc.). W 46 lokalach stwierdzono, że wchodzące w skład oferowanych dań produkty były zastępowane innymi-tańszymi, lub gorszymi jakościowo. Droższe mięso zastępowano innym: kebab z baraniną nie zawierał ani grama baraniny, w pierogach z farszem jagnięco-wołowym było tylko mięso wołowe, a w gyrosie drobiowym – wieprzowina, nie zgadzały się również gatunki ryb: kucharze serwowali tańszą limandę żółtopłetwą jako droższą solę, a plamiaka jako dorsza. Zamiast fety i oscypka (które, zgodnie z unijnymi przepisami, są Chronionymi Nazwami Pochodzenia) klienci dostawali tańsze sery, najczęściej odpowiednio ser sałatkowy Favita i roladę ustrzycką, napój instant o smaku czekoladowym udawał gorącą czekoladę, a nektar ananasowy – sok.
W 17 lokalach serwowano mniejsze porcje, niż oferowano np.: grillowane mięso indyka ważyło 106 g i 109 g zamiast deklarowanych w menu 160 g, w placku po zbójnicku z wołowiną inspektorzy stwierdzili 43 g i 49 g mięsa na deklarowane 120 g, porcja okonia zawierała 137 g mięsa ryby zamiast deklarowanych 200 g.
Kolejnym grzechem restauratorów okazało się niewłaściwe przechowywanie potraw. W 20 lokalach inspektorzy znaleźli towary przeterminowane, m.in. przyprawy, przetwory mięsne, sery, w 10 lokalach w jednej lodówce w odkrytych naczyniach sąsiadowały ze sobą wyroby gotowe (bigos, flaki, surówki) i np. rozmrożona ryba, surowe mięso, twaróg, w 10 lokalach były brudne podłogi, urządzenia chłodnicze i sprzęt stykający się z żywnością.
Powszechnie stosowaną praktyką było również nieprawidłowe podawanie cen w 50 lokalach – w cenniku brakowało informacji, ile dania lub napoju dostaniemy za daną kwotę.
Kary dla przedsiębiorców
Inspekcja Handlowa ukarała 25 osób odpowiedzialnych za sprzedaż zafałszowanej lub złej jakości żywności. Kary za to wyniosły w sumie 28,1 tys. zł. Efektem kontroli było też 45 mandatów na łączną kwotę 8,6 tys. zł. Dostali je m.in. właściciele lokali, w których panowały złe warunki sanitarne, były przeterminowane produkty czy niezalegalizowane wagi. IH skierowała też do sądu 13 wniosków o wymierzenie kar za nierzetelną obsługę (oszustwo) lub przygotowywanie potraw z przeterminowanych produktów.