Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, co tak naprawdę wisi na ścianie twojego sąsiada w ramach jego „bezcennej kolekcji sztuki”? A może w swojej lokalnej galerii natknąłeś się na obraz, który, choć na pierwszy rzut oka wygląda na autentyk, jakoś nie do końca do ciebie przemawia? Niestety, w świecie sztuki oszustwa i fałszerstwa to chleb powszedni. Niektórym udaje się wręcz zarobić na tym fortuny, dopóki ręka sprawiedliwości ich nie dosięgnie.
Przygotowałem dla ciebie pięć najbardziej głośnych afer związanych z fałszowaniem dzieł sztuki. Niektóre z nich naprawdę zapierają dech w piersiach – od prostych przekrętów po skomplikowane międzynarodowe afery. Przeczytaj uważnie, a na pewno spojrzysz na sztukę zupełnie inaczej.
Afera Meneesa Ujamyego
Zaczynamy od historii, która brzmi niczym scenariusz hollywoodzkiego thrillera. Meneese Ujamye, nigeryjsko-amerykański artysta, przez lata stwarzał wrażenie utalentowanego malarza, którego prace cieszyły się sporym zainteresowaniem na rynku sztuki. Jego obrazy lądowały w prestiżowych galeriach i na aukcjach, przynosząc Ujamyemu niemałe zyski.
Niestety, cała ta fascynująca historia okazała się jednym wielkim kłamstwem. Dziennikarskie śledztwo ujawniło, że większość prac Ujamyego to po prostu wprawne, ale jednak fałszerstwa. Artysta opracował cały system, w który angażował pomocników, galerie i domy aukcyjne, by wprowadzać w błąd kolekcjonerów i instytucje.
Gdy prawda wyszła na jaw, wybuchł prawdziwy skandal. Domy aukcyjne, takie jak Sotheby’s czy Christie’s, musiały wycofać z oferty liczne „arcydzieła” Ujamyego, a galerie zdjąć je ze swoich ścian. Samego artystę aresztowano, a wyrok, jaki usłyszał, na długo zapewne odstraszyć go od kolejnych tego typu wyczynów – 45 lat pozbawienia wolności.
Afera ta pokazała, jak kruche i niepewne mogą być podstawy rynku sztuki. Dziś, zanim ktokolwiek zainwestuje w obraz, musi się upewnić co do jego autentyczności. Ufność, z jaką traktowano Ujamyego, okazała się prawdziwym darem dla tego wyrachowanego fałszerza.
Wszechpotężny Beltracchi
Kolejna historia jest jeszcze bardziej niewiarygodna. Wolfgang Beltracchi to niemiecki artysta, który przez lata tworzył perfekcyjne kopie dzieł mistrzów malarstwa. Co więcej, potrafił je tak umiejętnie „zestarzać”, że nawet najbardziej wytrawni eksperci brali je za oryginały.
Beltracchi opracował cały system fałszowania, angażując w to swoją żonę Helene oraz kilkoro innych pomocników. Przez ponad 40 lat stworzył setki „arcydzieł”, które sprzedawał na aukcjach i w galeriach, zarabiając na tym ogromne pieniądze.
Kiedy w końcu wyszedł na jaw jego przekręt, okazało się, że ofiarami Beltracchiego padły najsłynniejsze domy aukcyjne, galerie i kolekcjonerzy na całym świecie. Oszacowano, że sam Beltracchi zarobił na swoich fałszerstwach ponad 35 milionów euro! W 2011 roku para została aresztowana, a Wolfgang usłyszał wyrok 6 lat pozbawienia wolności.
Co ciekawe, Beltracchi przyznał się, że jego motywacją wcale nie było chciwość. Twierdził, że po prostu pragnął udowodnić, iż jest w stanie stworzyć lepsze obrazy niż oryginalni artyści. Czy to usprawiedliwia jego działania? Oczywiście, że nie. Ale ten przypadek pokazuje, że niekiedy fałszerze sztuki kierują się zupełnie innymi pobudkami niż tylko chęć szybkiego wzbogacenia się.
Sprytny Elmyr de Hory
Jeszcze jednym niezwykle utalentowanym fałszerzem był Elmyr de Hory, węgierski artysta, który przez lata stwarzał wrażenie genialnego malarza. De Hory tworzył perfekcyjne kopie dzieł Picassa, Matisse’a, Modiglianiego i wielu innych mistrzów, zarabiając przy tym fortunę.
Co ciekawe, de Hory nigdy nie ukrywał, że jego prace to fałszerstwa. Wręcz przeciwnie – przyznawał się do tego z dumą, twierdząc, że jest o wiele lepszym artystą niż oryginalni malarze. Potrafił tak umiejętnie imitować ich style, że nawet eksperci sztuki padali ofiarami jego geniuszu. Szacuje się, że de Hory sprzedał setki swoich obrazów, zarabiając miliony dolarów.
Choć nigdy nie trafił do więzienia (co zawdzięczał przede wszystkim swojemu urokowi osobistemu), to i tak stał się sławny na całym świecie. Jego historia zainspirowała nawet słynny film „F for Fake” Orsona Wellesa. Elmyr de Hory udowodnił, że czasem fałszerze sztuki mogą uchodzić na sucho, jeśli tylko okażą się wystarczająco sprytni.
Skandal z Glafirą Rosales
Niestety, nie zawsze fałszerze sztuki mają tyle szczęścia co Elmyr de Hory. Przykładem jest Glafira Rosales, Meksykanka, która przez lata sprzedawała na aukcjach i w galeriach „autentyczne” prace takich artystów, jak Jackson Pollock czy Willem de Kooning.
Rosales stworzyła całą sieć powiązań, angażując w swój proceder galerzystów i domy aukcyjne. Jej przypadek pokazuje, jak łatwo fałszerzy sztuki udaje się wkraść do najwyższych sfer rynku. Przez lata nikt nie podejrzewał, że obrazy sprzedawane pod szyldem „zaginionych arcydzieł” to w rzeczywistości doskonałe kopie.
Kiedy jednak prawda wyszła na jaw, wybuchł ogromny skandal. Rosales została aresztowana i skazana na 6,5 roku więzienia. Jej przeszmuglowane na rynek sztuki fałszerstwa to straty szacowane na ponad 80 milionów dolarów! To jest dowód na to, jak bardzo kruchy i podatny na manipulacje jest ten rynek.
Historia Rosales pokazuje, że choć fałszerze sztuki mogą na jakiś czas odnieść sukces, to prędzej czy później ich przekręt wyjdzie na jaw. Nikt nie jest na tyle sprytny, by na zawsze ukryć skalę swojej przestępczej działalności.
Afera Elmana Abelesa
Na koniec chciałbym opowiedzieć ci o jednej z najbardziej spektakularnych afer w historii rynku sztuki – sprawie Elmana Abelesa. Ten izraelski biznesmen przez dekady sprzedawał na aukcjach i w renomowanych galeriach tysiące rzekomo „zaginionych” dzieł sztuki, zarabiając na tym miliony dolarów.
Abeles stworzył cały system, w który zaangażował setki ludzi na całym świecie – od fałszerzy, przez pośredników, aż po ekspertów, którzy potwierdzali autentyczność jego „arcydzieł”. Przez lata udawało mu się unikać wykrycia, a jego przestępcza działalność rozkwitała.
Niestety dla Abelesa, w końcu ktoś zaczął się przyglądać jego poczynaniom zbyt uważnie. Dziennikarskie śledztwo obnażyło skalę przekrętu, a sam Abeles został aresztowany. Szacuje się, że wartość sfałszowanych przez niego obrazów to nawet 200 milionów dolarów! To prawdziwy rekord w historii fałszerstw sztuki.
Sprawa Abelesa pokazuje, że nawet najbardziej wyrafinowane i rozbudowane siatki fałszerzy sztuki w końcu muszą zostać wykryte. Choć często przez lata udaje im się unikać sprawiedliwości, to prędzej czy później prawda wychodzi na jaw. I gdy to się stanie, konsekwencje bywają naprawdę dotkliwe.
Mam nadzieję, że te pięć historii otworzyło ci oczy na skalę problemu fałszerstw na rynku sztuki. Widzisz, jak łatwo dać się nabrać nawet najsłynniejszym kolekcjonerom i instytucjom. Pamiętaj o tym, zanim następnym razem zainwestujesz w „szlagiery” ze strychu sąsiada czy galerii na uboczu. Rynek sztuki to prawdziwe minowe pole, na którym trzeba się poruszać z najwyższą ostrożnością. Inaczej ryzykujesz, że dołączysz do grona ofiar tych nieustraszonych fałszerzy.