Jak chronić się przed ubezpieczeniowymi krętaczami?

Jak chronić się przed ubezpieczeniowymi krętaczami?

Jak chronić się przed ubezpieczeniowymi krętaczami?

Nie wiem co Ty na to, ale mam wrażenie, że ubezpieczyciele są jak kasyno – czasem można zyskać, ale czasem też dość boleśnie stracić. Im więcej o nich wiem, tym lepiej potrafię się bronić przed stratami i jednocześnie maksymalizować swoje zyski. Dlatego właśnie postanowiłem podzielić się z Tobą nieco moją wiedzą na temat tego, jak chronić się przed ubezpieczeniowymi kombinatorami.

Wyobraź sobie tę sytuację – jedziesz do pracy, wszystko idzie dobrze, aż nagle usłyszałeś głośny huk. Twój samochód właśnie zderzył się z innym pojazdem. Emocje sięgają zenitu, ale zachowujesz zimną krew. Zgodnie z procedurą zatrzymujesz auto w bezpiecznym miejscu, włączasz światła awaryjne i sprawdzasz, czy nikt nie jest ranny. Następnie podchodzisz do drugiego kierowcy, by wspólnie spisać oświadczenie o zdarzeniu drogowym. Ale tu zaczyna się cała szopka…

Jak się okazuje, w 2020 roku miało miejsce aż 382 046 kolizji drogowych w Polsce. Wiele z nich kończy się tym, że kierowca pod wpływem stresu i emocji podpisuje oświadczenie, w którym przyznaje się do winy, choć tak naprawdę nie był sprawcą zdarzenia. Klasyczny przykład to historia użytkownika forum prawnego, który w swoim wątku opisywał, jak to po pierwszej kolizji w życiu, zestresowany i zdezorientowany, podpisał oświadczenie, w którym uznał swoją odpowiedzialność. Okazało się jednak, że to on miał pierwszeństwo przejazdu, a kierowca wyjeżdżający z drogi gruntowej powinien mu ustąpić.

Jak widać, w momencie zdarzenia drogowego emocje sięgają zenitu, a trzeźwe myślenie schodzi na dalszy plan. Młodzi, niedoświadczeni kierowcy często nie mają szans w starciu z wyjadaczami szos, którzy potrafią umiejętnie manipulować sytuacją. Stres, panika, strach – te skrajne emocje udzielają się nie tylko osobom dopiero rozpoczynającym swoją przygodę za kierownicą.

Dlatego kluczowe jest, aby w takiej sytuacji zachować zimną krew i nie poddawać się presji drugiej strony. Jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości co do tego, kto jest winny, natychmiast wezwij policję. Funkcjonariusze na miejscu zdarzenia wyjaśnią sprawę, a ich notatka będzie solidnym dowodem w ewentualnym postępowaniu sądowym.

Co ciekawe, niektórzy kierowcy wręcz specjalizują się w wyłudzaniu odszkodowań. Znana jest chociażby tak zwana „sztuczka na myśliwego”, polegająca na tym, że oszust kręci się po mieście i czeka na okazję, by wepchnąć się przed inny samochód, a następnie udawać, że to ofiara naruszyła jego pierwszeństwo przejazdu. Jeśli tylko masz cień wątpliwości, nie wchodź w żadne układy – niech policja wyjaśni tę sytuację.

Ale co, jeśli mimo wszystko podpisałeś oświadczenie, w którym przyznałeś się do winy, choć tak naprawdę nią nie ponosisz? Spokojnie, jest na to sposób. Możesz po prostu napisać drugie oświadczenie, w którym wyjaśnisz okoliczności zdarzenia i wskazasz, że podpisałeś poprzedni dokument pod presją, bez racjonalnego myślenia. Twoje towarzystwo ubezpieczeniowe będzie musiało zweryfikować Twoją wersję wydarzeń. Jesteś tutaj w korzystnej sytuacji, ponieważ ubezpieczyciel wcale nie chce wypłacać odszkodowania, jeśli nie musi.

Ale co, jeśli to Ty jesteś poszkodowany, a sprawca podpisał oświadczenie, a następnie je wycofał? W takiej sytuacji postępuj dokładnie tak samo – złóż własne oświadczenie, w którym opiszesz przebieg zdarzenia. Możesz też spróbować uzyskać nagranie z monitoringu, które potwierdzi Twoją wersję wydarzeń. Jeśli sprawca nie chce wrócić do poprzedniego oświadczenia, nie wahaj się podjąć dalszych kroków prawnych.

Wiesz, co mnie ciekawi? Dlaczego wciąż trzeba tłumaczyć ludziom, że przed podpisaniem czegokolwiek warto dokładnie przeczytać i zrozumieć treść dokumentu? Niby to oczywiste, a jednak codziennie spotykamy się z sytuacjami, gdzie ktoś podpisał coś bez namysłu, a potem próbuje się z tego wycofać. Niestety, tłumaczenie „Nie wiedziałem, co podpisuję” czy „Druga osoba wprowadziła mnie w błąd” raczej nie przekona sądu lub towarzystwa ubezpieczeniowego.

Dlatego moja rada jest prosta – zawsze czytaj uważnie, zanim podpiszesz. Oświadczenie sprawcy to nie umowa kredytu hipotecznego, ma najczęściej zaledwie jedną stronę i zawiera podstawowe informacje o uczestnikach zdarzenia oraz jego okolicznościach. Ale mimo to warto je dokładnie przeanalizować, a na wszelki wypadek zrobić fotografię tego dokumentu. W końcu papier może ulec zniszczeniu, a zdjęcie z telefonu będzie nie do pozbycia.

Poza tym warto pamiętać o kilku innych zasadach, które mogą uchronić Cię przed niesłuszną odpowiedzialnością:

  1. Wyposaż samochód w kamerę samochodową – gdyby sting z forum prawnego miał takie nagranie, znacznie łatwiej byłoby mu udowodnić swoją rację.

  2. W razie wątpliwości wezwij policję – funkcjonariusze na miejscu zdarzenia wyjaśnią sytuację i sporządzą notatkę, która będzie cennym dowodem.

  3. Znaj swoje prawa – nie tylko w kontekście ruchu drogowego, ale w ogóle w życiu. Znajomość przepisów pozwoli Ci uchronić się przed ponoszeniem konsekwencji za niezawinione czyny.

  4. Czytaj dokumenty przed podpisem – to chyba najważniejsza rada. Nigdy nie podpisuj czegokolwiek, czego nie rozumiesz. Jeśli masz wątpliwości, skonsultuj się z kimś, kto jest zorientowany w temacie.

Wiesz, najbardziej mnie ciekawi, czy ty też masz jakieś ciekawe historie o „krętaczach” ubezpieczeniowych? Chętnie je usłyszę, bo jestem przekonany, że nie jestem jedynym, który musiał mierzyć się z takimi sytuacjami. A jeśli nie, to tym bardziej zachęcam Cię, byś zapamiętał te rady i uważnie strzegł swojego portfela przed nikczemnikami.

Naukowcy z różnych ośrodków badawczych przyjrzeli się znakom drogowym ostrzegającym kierowców przed kolizjami ze zwierzętami. Okazuje się, że są one niezwykle ważne nie tylko z punktu widzenia bezpieczeństwa, ale też ochrony środowiska. Takie oznakowanie pozwala chronić nie tylko ludzi, ale i dzikie zwierzęta, których populacje drastycznie spadają w wyniku zderzenia z pojazdami.

Co ciekawe, wygląd i umiejscowienie tych znaków różni się w zależności od regionu. W Europie dominują białe lub żółte tła, w Australii natomiast możemy spotkać wielbłądy, strusie, wombaty, koale i kangury. Autorzy badania zastanawiają się też, jak takie oznakowanie będzie wyglądało w dobie autonomicznych pojazdów – czy algorytm komputerowy poradzi sobie z rozpoznaniem małych zwierząt, takich jak płazy czy gady.

Tymczasem branża ubezpieczeniowa w Polsce ma nieco inne zmartwienia. Okazuje się, że Polacy wydają na ubezpieczenia zaledwie 14% swojego dochodu rozporządzalnego, podczas gdy w krajach rozwiniętych jest to prawie dwa razy więcej. Eksperci mówią wprost – jeśli chcemy chronić swoje życie, zdrowie i majątek tak, jak robią to nasi zachodni sąsiedzi, to będziemy musieli niemal potroić wydatki na polisy.

Dlaczego tak się dzieje? Cóż, po części winne jest nasze podejście do ryzyka i zabezpieczania się na przyszłość. Ubezpieczamy się głównie z obowiązku – OC samochodu albo kredytu. Ale nawet w przypadku mieszkań zaledwie 60% nieruchomości jest ubezpieczonych, a z tego tylko co trzecia ma wystarczająco szeroki zakres ochrony.

Eksperci od ubezpieczeń wymieniają pięć kluczowych problemów, które należy rozwiązać, by zmniejszyć tę lukę:

  1. Brak zaufania – Polacy nie ufają ubezpieczycielom, nie wierzą, że w razie potrzeby wypłacą odszkodowanie.

  2. Brak świadomości – większość z nas po prostu nie zdaje sobie sprawy, jakie ryzyka powinna ubezpieczyć.

  3. Brak pieniędzy – ubezpieczenia wciąż postrzegane są jako zbyt drogie, choć w rzeczywistości miesięczny koszt podstawowej polisy to najwyżej kilka złotych.

  4. Skomplikowanie oferty – ubezpieczenia to nierzadko zawiłe produkty finansowe, trudne do zrozumienia dla zwykłego Kowalskiego.

  5. Rozjazd potrzeb i oferty – zwłaszcza wśród młodszych konsumentów, którzy często chcą ubezpieczać cyfrowe aktywa, a nie tradycyjny majątek.

Jak widać, ubezpieczyciele stają przed niemałym wyzwaniem. Muszą nie tylko wypracować sposób na odbudowę zaufania Polaków, ale też dostosować swoją ofertę do zmieniających się oczekiwań i stylu życia kolejnych pokoleń. Ale to nie tylko ich problem – my sami też musimy zmienić nasze podejście i zacząć traktować ubezpieczenia jako ważną inwestycję w nasze bezpieczeństwo, a nie tylko przykry obowiązek.

Dlatego jeśli chcesz skutecznie chronić się przed ubezpieczeniowymi krętaczami, pamiętaj o kilku podstawowych zasadach:

  1. Zachowuj zimną krew w sytuacjach stresowych i nie ulegaj presji drugiej strony.
  2. Czytaj uważnie dokumenty, zanim je podpiszesz.
  3. Korzystaj ze wsparcia policji i specjalistów, gdy masz wątpliwości.
  4. Inwestuj w ubezpieczenia – to nie tylko ochrona, ale też spokój ducha.

Tylko tak będziesz w stanie przechytrzyć najbardziej wyrafinowanych kombinatorów i zapewnić sobie pełne bezpieczeństwo. A przy odrobinie szczęścia, może uda Ci się też trochę na tym zarobić!

Scroll to Top