Jak rozpoznać atak phishingowy w Twojej skrzynce odbiorczej?

Jak rozpoznać atak phishingowy w Twojej skrzynce odbiorczej?

Oszuści atakują z każdej strony

Nie wiem jak ty, ale ja czasem czuję się jak mysz w labiryncie, ciągle muszę uważać, gdzie stawiam łapki, by nie dać się w końcu złapać w pułapkę. A to oszuści podszywają się pod moich znajomych na Facebooku, a to próbują okraść mnie z konta bankowego, podszywając się pod kuriera lub urząd. Serio, czy oni w ogóle mają jakieś granice?

Niestety, ta walka z oszustami w sieci ciągle trwa, a cyberprzestępcy nieustannie wymyślają nowe sposoby, by nas wrobić. Dlatego muszę być cały czas czujny i uważny, szczególnie gdy przeglądam swoją skrzynkę odbiorczą. Wiesz, ostatnio dostałem nawet wiadomość, że mój fanpage na Facebooku został zablokowany z powodu nielegalnych treści. A w niej link do jakiegoś centrum pomocy Mety. Wyobrażasz to sobie? Próbowali mnie okraść z konta firmowego!

Ale spokojnie, dzisiaj pokażę ci kilka sposobów, jak rozpoznać ten typowy atak phishingowy i nie dać się nabrać naciągaczom. Bo widzisz, sama wiedza to jedno, ale ważne jest też, żebyśmy byli czujni i potrafili ją zastosować w praktyce. Inaczej możemy naprawdę wpaść w poważne tarapaty.

Jak poznać fałszywą wiadomość?

Zacznijmy od tego, że złodzieje w sieci bardzo często podszywają się pod znane i zaufane marki lub instytucje. To taki ich ulubiony trick, bo wiemy, że instynktownie ufamy „sprawdzonym” nadawcom. A oni to skrzętnie wykorzystują.

Dlatego zawsze, gdy dostaję maila czy wiadomość SMS, gdzie ktoś podaje się za bank, kuriera albo urząd, staram się zachować zdrowy rozsądek i nie dać się nabrać. Sprawdzam, czy nadawca wygląda wiarygodnie, a treść nie zawiera podejrzanych linków czy załączników.

Czasem oszuści są naprawdę sprytni i potrafią nawet sfałszować logo czy adres e-mail, żeby wyglądało to jak autentyczna wiadomość. Ale ja znam kilka sposobów, by ich przechytrzyć.

Po pierwsze, zawsze uważnie przyglądam się adresowi e-mail nadawcy. Często zamiast prawdziwego adresu, na przykład [email protected], widzę coś w stylu [email protected]. To pierwszy czerwony znak, że coś tu jest nie tak.

Poza tym, jeśli wiadomość jest dość ogólna i nie zawiera moich konkretnych danych, to też się na nią nie nabiorę. Prawdziwe firmy czy urzędy zwykle zwracają się do mnie po imieniu i z imiennymi informacjami.

A jak już wspomniałem, uważam na podejrzane linki i załączniki. Nigdy nie klikam w nie od razu, tylko najpierw sprawdzam, gdzie one prowadzą. Bo nierzadko okazuje się, że link kieruje mnie na fałszywą stronę, gdzie mam wpisać moje dane logowania.

Jak rozpoznać fałszywą stronę?

Oj, to jest chyba najtrudniejsza część w tej całej historii. Bo oszuści są coraz bardziej cwani i potrafią stworzyć takie repliki prawdziwych stron, że nawet ja czasem mam problem, by je odróżnić.

Ale mam na to kilka sprawdzonych sposobów. Przede wszystkim zawsze sprawdzam adres strony, na którą trafiam. Jeśli zamiast popularnego banku.pl widzę coś w stylu bank-pomoc.net, to alarm powinien mi zawyć w głowie.

Poza tym, uważam na dziwne lub obco brzmiące domeny. Kiedyś trafiłem na stronę, która podszywała się pod serwis Allegro, ale adres był taki: wwwallegroonline.pl. No cóż, raczej nie trzeba być ekspertem, by stwierdzić, że to oszustwo.

Ale to nie wszystko. Sprawdzam też, czy strona wygląda dokładnie tak, jak oryginalna witryna. Często oszuści popełniają jakieś drobne błędy w logo, układzie czy kolorystyce. Więc gdy coś mi tu nie pasuje, to znaczy, że prawdopodobnie mam do czynienia z fałszywką.

I na koniec, zawsze upewniam się, czy adres strony zaczyna się od https://. To szyfrowane połączenie, które świadczy o większym bezpieczeństwie. Jeśli widzę jedynie http://, to lepiej stąd uciekać.

Uważaj na podstępne wiadomości!

Wiesz, nie dość, że muszę cały czas uważać na podejrzane maile i strony internetowe, to jeszcze muszę się pilnować na portalach społecznościowych. Bo tam też nie brakuje cwanych naciągaczy.

Ostatnio na przykład dostawałem wiadomości na Messengerze od znajomych, że ich fanpage na Facebooku został zablokowany. A w załączeniu link do jakiegoś centrum pomocy Mety. Brzmiało to całkiem wiarygodnie, prawda? Ale na szczęście moi administratorzy są czujni i od razu zidentyfikowali to jako atak phishingowy.

Bo widzisz, cyberprzestępcy potrafią nie tylko podszywać się pod firmy, ale również pod naszych bliskich. I próbują nas w ten sposób wrobić, abyśmy sami dali im dostęp do naszych danych lub kont. A potem mogą naprawdę narobić nam sporego bigosu.

Dlatego zawsze, gdy dostaję taką podejrzaną wiadomość, staram się zweryfikować jej nadawcę. Nawet jeśli wygląda na to, że wysłał ją mój znajomy, to wolę się upewnić. Bo lepiej svhodzić na chwilę ostrożnym, niż potem żałować.

Jak reagować na ataki?

No dobra, a co zrobić, gdy już zidentyfikuję atak phishingowy? Oczywiście, najważniejsze jest, żeby jak najszybciej go zgłosić. Nie chcę, żeby ktoś inny dał się nabrać na te same sztuczki.

Dlatego zawsze informuję dostawcę poczty e-mail lub administratora strony o podejrzanej wiadomości czy linku. Dzięki temu mają szansę zareagować i ostrzec innych użytkowników.

Poza tym, jeśli mam pewność, że to atak na mnie lub moją firmę, staram się jak najszybciej skontaktować z odpowiednimi służbami. Zgłaszam incydent na stronie CERT Polska, a czasem nawet zawiadamiam policję.

Wiesz, czasem myślę, że to niezbyt przyjemna robota, ciągle mieć oczy dookoła głowy i wypatrywać zagrożeń. Ale to chyba cena, jaką musimy płacić za korzystanie z dobrodziejstw internetu. I wierz mi, warto się natrudzić, by uniknąć naprawdę poważnych kłopotów.

Bo jeśli cyberprzestępcy przejmą na przykład mój fanpage firmowy, to mogą naprawdę narobić mi bigosu. Mogą nie tylko wykraść dane moich klientów, ale też umieszczać na nim nielegalne treści, które całkowicie zniszczą reputację mojej marki. A tego bym sobie nie wybaczył.

Dlatego cały czas uważam, sprawdzam i nie daje się wrobić. Bo dzięki temu nie tylko chronię siebie, ale też pomagam chronić innych przed perfidnymi atakami naciągaczy. A to chyba całkiem niezła motywacja, żeby nie spuszczać z oka tej całej cyberwalki, co nie?

Podsumowanie

Uff, to był naprawdę długi i wyczerpujący temat. Ale widzisz, oszuści w sieci są coraz bardziej niebezpieczni i nie możemy pozwolić, żeby nas złupili. Dlatego musimy być czujni i nauczyć się rozpoznawać sygnały ostrzegawcze.

Pamiętaj więc, by zawsze sprawdzać nadawcę wiadomości, adres strony internetowej i uważać na podejrzane linki czy załączniki. Nigdy nie daj się nabrać na pozornie wiarygodne oferty czy informacje o zablokowaniu konta. A gdy już zidentyfikujesz atak, koniecznie go zgłoś, by chronić siebie i innych.

Bo to naprawdę ważne, byśmy wszyscy trzymali się razem i wspierali się w tej nieustającej walce z cyberprzestępcami. Wtedy mamy o wiele większe szanse, by nie dać się wrobić i zachować bezpieczeństwo naszych danych oraz pieniędzy. A co najważniejsze, nie narobić sobie kłopotów i zachować nieskazitelną reputację.

Dlatego bądź czujny, ufaj swojej intuicji i nigdy nie daj się nabrać na podstępne sztuczki naciągaczy. Bo to jedyny sposób, by przechytrzyć tych sprytnych, sprytnych złodziei.

Scroll to Top