Turystyka w Afryce a Katastrofa Humanitarna

Turystyka w Afryce a Katastrofa Humanitarna

Nieuczciwe praktyki w sektorze wolontariatu turystycznego

Branża turystyki wolontariackiej, określana również jako „wolonturystyka”, zyskała w ostatnich latach ogromną popularność. Setki tysięcy ludzi z krajów rozwiniętych wyruszają każdego roku do Afryki, Azji i Ameryki Łacińskiej, by w ramach krótkoterminowych projektów nieść pomoc lokalnym społecznościom. Mimo dobrych intencji, w sektorze tym coraz częściej ujawniają się niepokojące praktyki, które zamiast przynosić rzeczywiste korzyści, prowadzą do pogłębiania problemów społecznych i humanitarnych.

Sieroctwa i handel dziećmi

Jedną z najbardziej popularnych form wolontariatu za granicą jest opieka nad dziećmi w sierocińcach. Wyobrażenie, że ktokolwiek w Polsce zgodziłby się na zapewnianie opieki dzieciom w domach dziecka przez rotacyjnie zmieniających się niewykwalifikowanych wolontariuszy, weryfikuje błędne założenie, że takie działania są korzystne. Organizacje działające na rzecz praw człowieka od lat alarmują o różnych formach przemocy wobec dzieci w tego typu placówkach, w tym głodzeniu, maltretowaniu i celowym zaniedbywaniu, mającym na celu zwiększenie wysokości i częstotliwości darowizn.

Co więcej, rozwój turystyki wolontariackiej przyczynił się do rozkwitu nielegalnego handlu dziećmi. Statystyki pokazują, że pomimo spadku liczby sierot, liczba domów dziecka rośnie, szczególnie w popularnych wśród turystów regionach. Aż 80% dzieci w tych placówkach ma żyjących rodziców, a często są one zwabiane fałszywymi obietnicami edukacji w mieście i sprzedawane lub porywane z ubogich społeczności wiejskich.

Szkodliwy wpływ wolontariatu w sierocińcach został już dostrzeżony przez wiele krajów, które w ostatnich latach wprowadzają regulacje mające na celu lepszą kontrolę warunków funkcjonowania tego typu placówek. Australia uznała nawet handel dziećmi trafiającymi do sierocińców za współczesną formę niewolnictwa. Organizacja Narodów Zjednoczonych w rezolucji dotyczącej praw dziecka z 2019 roku powiązała ten proceder bezpośrednio z rosnącą popularnością turystyki wolontariackiej.

Samozwańczy specjaliści medyczni

Innym przykładem negatywnych konsekwencji wolontariatu turystycznego są przypadki osób bez odpowiedniego wykształcenia, które podejmują się wykonywania zabiegów medycznych lub opieki nad pacjentami w krajach o ograniczonych zasobach opieki zdrowotnej. Pomimo braku kwalifikacji, osoby te uzyskują dostęp do świadczenia usług medycznych, zagrażając tym samym bezpieczeństwu pacjentów.

Dobrym przykładem jest historia Renee Bach, amerykańskiej nastolatki, która w Ugandzie założyła centrum dla niedożywionych dzieci. W ciągu pięciu lat działalności jej placówki, 105 z 940 przyjętych tam dzieci zmarło. Bach nie tylko nadużyła swojego statusu białej Amerykanki, ale przede wszystkim uniemożliwiła pacjentom skorzystanie z profesjonalnej opieki dostępnej w innych placówkach, która mogłaby uratować im życie. W 2020 roku przeciwko niej wszczęto postępowanie sądowe, oparte na skargach rodziców dwójki ofiar jej działań.

Tego typu praktyki opierają się na rasistowskich i kolonialnych założeniach, w których ciałami biednych ludzi można bezkarnie rozporządzać. Pozwalanie osobom z Zachodu, bez odpowiedniego przeszkolenia, na wykonywanie zabiegów medycznych kosztem bezbronnych pacjentów to nic innego jak wyzysk.

Wykorzystywanie zwierząt

Problemy związane z wolontariatem turystycznym dotyczą również ochrony zwierząt. Ze względu na popularność tego typu projektów, musi istnieć odpowiednia liczba osieroconych lub okaleczonych zwierząt, którymi wolontariusze mogą się zajmować. Prowadzi to do nadużyć i celowego okaleczania zwierząt, by zaspokoić potrzeby rynku wolontariackiego.

Przykłady takich praktyk można znaleźć w wielu krajach Afryki, gdzie zwierzęta są przetrzymywane w złych warunkach, by umożliwić turystom bezpośredni kontakt i opiekę nad nimi. Tego typu działania, zamiast rzeczywistej ochrony, prowadzą do dalszego cierpienia istot, których los miał być chroniony.

Syndrom białego zbawcy

Fundamentalnym problemem wolontariatu turystycznego jest wpisywanie się tej branży w syndrom białego zbawcy. Określenie to odnosi się do działań podejmowanych przez osoby z krajów rozwiniętych, które czują potrzebę ratowania świata i naprawiania problemów społecznych w krajach rozwijających się, często w sposób paternalistyczny i nieuwzględniający lokalnych uwarunkowań.

W projektach wolontariatu turystycznego przejawia się to w przekonaniu, że miejscowa ludność nie potrafi poradzić sobie z wyzwaniami we własnych społecznościach, a jedynie obecność i pomoc białej osoby z Zachodu może doprowadzić do pozytywnych zmian. Taki podział na „wiedzących lepiej” i „potrzebujących pomocy” był kluczowy również dla systemu kolonialnego, usprawiedliwiając ingerencję Europejczyków w życie podbitych społeczeństw.

Wolontariusze wyjeżdżają z przekonaniem, że bieda w krajach rozwijających się wynika z sytuacji losowej, a nie z systemowych nierówności, których sami są częścią. Zamiast angażować się w strukturalne problemy, takie jak nierówności gospodarcze czy zmiana klimatu, oferowane są im możliwości łatania doraźnych braków, bez rzeczywistego wpływu na długofalową poprawę sytuacji.

Szanse na zmianę

Należy jednak zauważyć, że wolontariat turystyczny nie jest jednolitym produktem, a krytyka powinna dotyczyć przede wszystkim jego komercjalizacji i uprzedmiotowienia. Istnieje bowiem duża różnica między ofertą krótkiego wyjazdu wymagającego jedynie chęci pomocy a programami, które wymagają długoterminowego zaangażowania i wykorzystują doświadczenie zawodowe wolontariuszy.

Pojawiają się także głosy, że myślenie o wolontariacie turystycznym powinno iść w kierunku tworzenia przestrzeni umożliwiającej bliskie spotkania z drugim człowiekiem, a nie jedynie w ramach projektów pomocowych mierzonych wskaźnikami. Ważniejsze powinno być to, czy dany projekt umożliwił zetknięcie się z inną kulturą w duchu ciekawości, a nie litości czy strachu.

Być może warto również wziąć pod uwagę, że takie wzbogacające spotkanie z Innym nie musi wydarzać się koniecznie na innym kontynencie, a raczej w najbliższej okolicy. Często bowiem nie dostrzegamy problemów społecznych i humanitarnych tuż obok siebie.

Kluczem do zmian w branży wolontariatu turystycznego jest świadomość negatywnych konsekwencji dotychczasowych praktyk oraz gotowość do krytycznego przeanalizowania własnych motywacji i oczekiwań. Tylko w ten sposób możliwe będzie przekształcenie tej formy podróżowania w narzędzie rzeczywistej, wzajemnie korzystnej wymiany międzykulturowej.

Historia upadłej „bożej wojowniczki”

Renee Bach i jej tragiczne eksperymenty medyczne w Ugandzie

Jednym z najbardziej jaskrawych przykładów destrukcyjnego wpływu niewykwalifikowanych wolontariuszy w sektorze opieki medycznej jest historia Renee Bach, młodej Amerykanki, która w Ugandzie prowadziła nieformalne centrum leczenia niedożywienia dzieci.

Bach, nie mając żadnego wykształcenia medycznego, zaczęła w 2010 roku przyjmować do swojej placówki ugandyjskie dzieci cierpiące na poważne choroby, takie jak malaria czy odwodnienie. Pomimo braku kwalifikacji, Bach podejmowała się wykonywania zabiegów ratujących życie, w tym podawania leków i płynów infuzyjnych.

W ciągu pięciu lat działalności jej centrum, aż 105 z 940 przyjętych tam dzieci zmarło. Jak się później okazało, Bach nie tylko nadużywała swojego statusu białej Amerykanki, by uzyskać dostęp do opieki medycznej, ale przede wszystkim uniemożliwiała swoim pacjentom skorzystanie z profesjonalnej, ratującej życie opieki dostępnej w innych ugandyjskich placówkach.

W 2020 roku przeciwko Renee Bach wszczęto postępowanie sądowe, zainicjowane przez matki dwójki dzieci, które zmarły w jej ośrodku. Oskarżenia opierały się na rażącym naruszeniu standardów opieki medycznej i zagrożeniu, jakie stanowiła obecność niewykwalifikowanej osoby przy ciężko chorych pacjentach.

Tragiczna historia Renee Bach jest jaskrawym przykładem niebezpieczeństw związanych z dopuszczaniem do wykonywania zabiegów medycznych osób bez odpowiedniego przeszkolenia. Jej działania, oparte na rasistowskim przeświadczeniu o wyższości białych nad Afrykanami, doprowadziły do śmierci wielu bezbronnych dzieci, którym Bach uniemożliwiła dostęp do właściwej opieki.

Wyzysk w imię „pomocy”

Sprawa Renee Bach wpisuje się w szerszy problem nieprawidłowości w sektorze wolontariatu turystycznego, gdzie osoby z krajów rozwiniętych, kierując się dobrymi intencjami, ale brakiem odpowiednich kwalifikacji, podejmują się wykonywania czynności medycznych, zagrażając tym samym zdrowiu i życiu lokalnej ludności.

Pozwalanie na takie praktyki opiera się na założeniach kolonialnych i rasistowskich, w których ciała biednych ludzi traktowane są jako tańszy substytut dla profesjonalnej opieki medycznej. To nic innego jak wyzysk, prowadzący do tragedii, takich jak ta, której ofiarami padły dzieci w placówce Renee Bach.

Przypadek ten ukazuje też szerszy problem wolontariatu turystycznego, który często wpisuje się w syndrom „białego zbawcy” – przekonanie, że osoby z Zachodu lepiej wiedzą, co dobre dla mieszkańców krajów rozwijających się. Taki paternalistyczny i pełen wyższości stosunek stanowi poważną przeszkodę w budowaniu partnerskich relacji i rzeczywistej pomocy.

Praktyczne porady, jak unikać podobnych przypadków

Aby uniknąć powtórzenia się tragedii, do jakiej doprowadziły działania Renee Bach, należy wziąć pod uwagę kilka kluczowych zasad:

  1. Weryfikuj kwalifikacje i doświadczenie: Przed zaangażowaniem się w jakikolwiek projekt wolontariatu medycznego, dokładnie sprawdź kompetencje i przeszkolenie organizatorów oraz wolontariuszy. Upewnij się, że posiadają oni odpowiednie uprawnienia do wykonywania danego zakresu czynności.

  2. Preferuj długoterminowe zaangażowanie: Staraj się wybierać projekty, które wymagają dłuższego okresu zaangażowania i wykorzystują doświadczenie zawodowe wolontariuszy. Unikaj krótkoterminowych wyjazdów, gdzie brak odpowiedniego przygotowania może stanowić poważne zagrożenie.

  3. Szukaj partnerstw z lokalnymi podmiotami: Wybieraj organizacje, które współpracują ściśle z miejscowymi instytucjami i profesjonalistami. Takie partnerstwa gwarantują lepsze zrozumienie lokalnych potrzeb i standardów opieki.

  4. Bądź ostrożny przy projektach z dziećmi: Zachowaj szczególną czujność w przypadku wolontariatu z udziałem dzieci, zwłaszcza w sierocińcach. Upewnij się, że placówka jest legalnie zarejestrowana i spełnia odpowiednie normy opieki.

  5. Rozwijaj relacje, a nie tylko pomagaj: Zamiast myślenia w kategoriach „my” pomagający i „oni” potrzebujący, staraj się budować partnerskie relacje oparte na wzajemnej ciekawości i wymianie. To najlepsza droga do rzeczywistej, długotrwałej zmiany.

Tylko świadomość negatywnych konsekwencji i otwartość na krytyczną refleksję nad własnymi motywacjami może przekształcić branżę wolontariatu turystycznego w narzędzie prawdziwie korzystnej wymiany międzykulturowej.

Nielegalne sieroctwa i handel dziećmi

Rozkwit nielegalnych sierocińców

Rozwój turystyki wolontariackiej przyczynił się także do rozkwitu nielegalnego handlu dziećmi. Statystyki pokazują, że pomimo spadku liczby sierot, liczba domów dziecka rośnie, szczególnie w popularnych wśród turystów regionach Afryki.

Aż 80% dzieci w tych placówkach ma żyjących rodziców, a często są one zwabiane fałszywymi obietnicami edukacji w mieście i sprzedawane lub porywane z ubogich społeczności wiejskich. Proceder ten stał się na tyle poważny, że wiele krajów, w tym Kenia, Uganda i Haiti, wprowadza w ostatnich latach serię praw mających na celu lepszą regulację warunków funkcjonowania sierocińców.

Wpływ wolontariatu na handel dziećmi

Organizacje działające na rzecz praw człowieka już od lat alarmują o różnych formach przemocy wobec dzieci w sierocińcach, w tym głodzeniu, maltretowaniu i celowym zaniedb

Scroll to Top