Gdy internetowa sympatia okazuje się matrymonialnym oszustwem
Oto moja historia – pewnej nocy, gdy siedziałem przed komputerem, serce zabiło mi szybciej. Otrzymałem wiadomość od pięknej kobiety, Kristiny, która twierdziła, że jest z Rosji. Od samego początku zachwyciła mnie jej uroda i czułe słowa. Nawiązaliśmy intensywną korespondencję, a po miesiącu wyznała mi miłość. Jak to często bywa w takich przypadkach, moja ostrożność ustąpiła emocjom. Zaślepiony uczuciem, uwierzyłem w jej historię i bez wahania zdecydowałem się wesprzeć ją finansowo, aby mogła przyjechać do Polski i spotkać się ze mną. Niestety ta piękna historia miała tragiczne zakończenie.
Zaczęło się od niewinnych komplementów
Zacznijmy od początku. Kristina napisała do mnie pełen komplementów pierwszy list, w którym chwaliła mój profil i stwierdziła, że jest nim bardzo zainteresowana. To standardowy chwyt stosowany przez oszustów matrymonialnych – od razu starają się wzbudzić w nas poczucie atrakcyjności i unikalności. Zachęceni, zaczynamy z nimi korespondować.
Wraz z upływem czasu Kristina wysyłała mi coraz dłuższe, coraz bardziej czułe wiadomości. Opowiadała o swoim trudnym życiu, o rodzinie, której musiała pomagać finansowo. Zaczęła mnie przekonywać, że jestem wyjątkowy i że wreszcie znalazła mężczyznę, z którym chce spędzić resztę życia. Choć nie rozmawialiśmy przez telefon ani nie widziałem jej przez Skype’a, byłem oczarowany.
Gdy miłość spotyka się z potrzebą
Po około miesiącu naszej znajomości Kristina oznajmiła mi, że chce przyjechać do Polski, aby nas wreszcie spotkać. Jednak, jak to często bywa w takich przypadkach, napotkała na pewne trudności. Okazało się, że nie ma pieniędzy na bilet i wizy. Poprosiła mnie więc o pomoc finansową, twierdząc, że po przyjeździe do Polski od razu mi je zwróci.
Uwierzywszy w jej szczerość, bez wahania wysłałem jej 2300 złotych na załatwienie wszystkich formalności. W końcu, myślałem sobie, to drobna kwota, biorąc pod uwagę to, co nas czekało – miłość, wspólne życie. Niestety, to było dopiero początkiem mojej finansowej udręki.
Coraz więcej wydatków
Kilka dni później otrzymałem kolejną wiadomość od Kristiny. Okazało się, że podczas wizyty w ambasadzie poinformowano ją, że aby otrzymać dokumenty, musi posiadać przy sobie 3600 euro na pokrycie kosztów 60-dniowego pobytu w Polsce. Ponownie poprosiła mnie o przesłanie tej kwoty, obiecując natychmiastowy zwrot po przyjeździe.
Tym razem poczułem, że coś tu nie gra. Zacząłem mieć poważne wątpliwości co do szczerości Kristiny. Postanowiłem więc skonsultować tę sytuację z siostrą, która pokazała mi, że padłem ofiarą klasycznego oszustwa matrymonialnego. Okazało się, że Rosjanki na portalach randkowych regularnie wyłudzają pieniądze od naiwnych Polaków, posługując się podobnymi historyjkami.
Kiedy emocje biorą górę nad rozsądkiem
Niestety, nie jestem odosobnionym przypadkiem. Takie historie zdarzają się coraz częściej w dobie cyfryzacji i popularności portali randkowych. Oszuści doskonale wiedzą, jak wykorzystać nasze ludzkie potrzeby – pragnienie miłości, poczucia wyjątkowości, przynależności. Grając na naszych emocjach, są w stanie niepostrzeżenie pozbawić nas oszczędności życia.
Jak się okazuje, najczęstszymi ofiarami takich matrymonialnych oszustw są osoby starsze, samotne, o mniejszym doświadczeniu w korzystaniu z internetu. Łatwo jest im wmówić, że to jedyna szansa na prawdziwą miłość. Ale oszuści nie wybierają tylko łatwych celów – czasem dają się nabrać nawet osoby o zdrowym rozsądku, takie jak ja.
Strona internetowa stop-oszustom.pl ostrzega, że w takich sytuacjach nigdy nie należy przekazywać pieniędzy nieznanym osobom, bez względu na to, jak przekonująco brzmią ich historie. Niestety, w moim przypadku emocje wzięły górę nad zdrowym rozsądkiem.
Ostrzeżenie na przyszłość
Choć w moim przypadku skończyło się jedynie na stracie pieniędzy, niektóre ofiary matrymonialnych oszustów doświadczają znacznie poważniejszych konsekwencji. Oszuści mogą bowiem nie tylko wyłudzać pieniądze, ale także szantażować ofiary, grożąc ujawnieniem intymnych zdjęć.
Dlatego tak ważne jest, aby zachować czujność podczas nawiązywania internetowych znajomości. Warto dokładnie sprawdzać informacje podawane przez potencjalnych partnerów, nie ufać schematycznym, pełnym komplementów wiadomościom oraz nigdy nie wysyłać pieniędzy nieznanym osobom. Tylko nasza ostrożność może uchronić nas przed staniem się kolejną ofiarą matrymonialnego oszustwa.
Moja historia nie miała happy endu, ale mam nadzieję, że moje doświadczenie posłuży jako ostrzeżenie dla innych, którzy mogą stać się celem podobnych oszustów. Bądźmy czujni i nie dajmy się zwieść pięknymi słowami i zdjęciami – w sieci nie wszystko jest tym, czym się wydaje.