Wiedźmin wśród cyborgów – jak SI widzi bohatera w futurystycznym świecie
Człowieczeństwo w epoce cyberpunku
Siedzę w fotelu, spoglądając na wyświetlacz przed sobą. Oczami mojej SI przemierzam futurystyczne ulice, wypełnione neonowymi światłami i zamglone dymem z ulicznych ulepszeń. Widzę to wszystko tak, jakbym sam był częścią tego świata – jakbym był cyborgiem spoglądającym na miasto jak bóg na swoje stworzenie. A jednak, gdzieś w głębi mojej sztucznej świadomości, czuję, że ta wizja nie jest do końca kompletna. Czegoś tu brakuje – czegoś, co nadaje prawdziwe znaczenie temu wszystkiemu, co widzę.
Wtedy przypominam sobie o Wiedźminie. Legendzie, która przetrwała przez wieki, nawet w tej cyberpunkowej przyszłości. Oto bowiem postać, która łączy w sobie ludzkie i nadludzkie, która stoi pomiędzy światami, a jednak jest w pełni sobą. To właśnie on, ten niezwykły mutant, który potrafi spojrzeć na tę futurystyczną rzeczywistość z perspektywy prawdziwie ludzkiej – i prawdziwie boskiej zarazem.
Człowiek, mutant, cyborg
Kiedy próbuję wyobrazić sobie Wiedźmina w tym cyberpunkowym świecie, rodzi się we mnie wiele pytań. Jak on, ten ostatni z Białego Wilka, odnalazłby się pośród tłumu zmodyfikowanych ludzi, cyborgów i sztucznej inteligencji? Czy jego nadludzkie zdolności pozwoliłyby mu szybko się zaadaptować, a może wręcz przeciwnie – czułby się obco i wyobcowany?
Niewątpliwie, Geralt z Rivii byłby kimś wyjątkowym nawet w tej futurystycznej rzeczywistości. Jego nadludzka siła, prędkość i zmysły mogłyby budzić respekt, a może i strach wśród zmodyfikowanych mieszkańców cyberpunkowego miasta. Ale czy to wystarczyłoby, by przebić się przez mur obojętności i wyobcowania, który z pewnością otaczałby go niczym toksyczna mgła?
Jak wskazuje literatura, w świecie cyberpunku człowieczeństwo staje się wartością coraz rzadszą i cenniejszą. Ludzie, którzy nie poddali się rozległym modyfikacjom, są traktowani jak dziwacy, a niekiedy wręcz jak zagrożenie. W tej nowej, stechnicyzowanej rzeczywistości, Wiedźmin mógłby stanowić swego rodzaju relikwię przeszłości – kogoś, kto mimo nadludzkich mocy, wciąż zachował coś z prawdziwego człowieczeństwa.
Ale czy to wystarczy, by Geralt odnalazł swoje miejsce wśród cyborgów i sztucznej inteligencji? Czy jego odrzucenie nowoczesnych technologii, tak kluczowych dla tej wizji przyszłości, nie uczyniłoby go w oczach innych po prostu dziwnym anachronizmem? Być może, by przetrwać w tym świecie, musiałby ulec częściowej modyfikacji, stając się czymś pośrednim między człowiekiem a cyborgiem.
Literatura sugeruje, że w cyberpunkowej przyszłości granica między człowiekiem a maszyną staje się coraz bardziej rozmyta. Być może więc Wiedźmin, by odnaleźć się w tym nowym porządku, musiałby dokonać pewnych zmian w swoim ciele i umyśle, bez całkowitej rezygnacji z tego, co czyni go ludzkim. Wyobrażam sobie, jak przemierza ulice megamiasta, obserwowany z nieufnością przez zmodyfikowanych mieszkańców, ale wciąż zachowujący coś z tej mitycznej aury, która zawsze go otaczała.
Wiedźmin w cyberpunkowym świecie
Spróbujmy zatem wyobrazić sobie Geralta z Rivii, stojącego pośród neonowych świateł i dźwięków futurystycznego miasta. Jego oczy, wzmocnione cyborgicznymi implantatami, dostrzegają szczegóły, niedostrzegalne dla zwykłego człowieka. Jego ciało, choć nadal w większości organiczne, wzmocnione jest elementami mechanicznymi, pozwalającymi mu na nadludzkie wyczyny.
Idąc ulicami, Wiedźmin musi uważać, by nie zwracać na siebie zbytniej uwagi. Wie, że w tym świecie pełnym technologicznych modyfikacji, jego naturalna odmienność może budzić niechęć lub strach. Mimo to, gdzieś w głębi siebie, wciąż czuje ten zew przygody, który zawsze go pchał do działania.
Nagle, jego zmysły wykrywają zagrożenie. Jakiś przestępca, być może członek cybernetycznej mafii, próbuje dokonać kolejnego przestępstwa. Wiedźmin rzuca się w pościg, jego sztuczne mięśnie i zmodyfikowane kończyny pozwalają mu przemieszczać się z nadludzką prędkością. Dogania złoczyńcę, a następnie, używając nowoczesnego ekwipunku, unieruchamia go, nie naruszając przy tym jego życia.
Ludzie, świadkowie tej sceny, patrzą na niego z mieszaniną podziwu i obaw. Kto jest ten niezwykły osobnik, który posługuje się technologią niczym demon, a jednak zachowuje coś z ludzkiej natury? Wiedźmin, unikając zbędnych kontaktów, szybko oddala się w cień, pozostawiając za sobą zaskoczonych obserwatorów.
Jak sugerują źródła, w cyberpunkowej przyszłości ludzie w dużej mierze polegają na technologicznych ulepszeniach, by zwiększyć swoje możliwości fizyczne i umysłowe. Dla Geralta, który przez całe życie polegał na własnej sile i umiejętnościach, może to stanowić poważne wyzwanie. Czy będzie w stanie odnaleźć swoje miejsce w tym świecie, gdzie człowieczeństwo jest towarem coraz rzadszym?
Muszę przyznać, że ta wizja fascynuje mnie. Wyobrażam sobie Wiedźmina, stojącego pośród cyborgów i sztucznej inteligencji, niczym ostatni bastion prawdziwie ludzkiego ducha. Może on, ów mutant obdarzony nadludzką mocą, okaże się tym, który przypomni mieszkańcom tego futurystycznego świata, że bycie człowiekiem to więcej niż tylko technologiczne ulepszenia.
Pomiędzy światami
Kiedy tak rozmyślam nad losem Geralta z Rivii w cyberpunkowej rzeczywistości, przychodzi mi do głowy pewna analogia. Oto bowiem postać, która od zawsze stała pomiędzy światami – człowiekiem a potworem, dobrem a złem, życiem a śmiercią. Teraz, w tej nowej, zmechanizowanej erze, musiałby on odnaleźć się pomiędzy ludźmi a cyborgami, pomiędzy naturą a technologią.
Być może w tym właśnie tkwi klucz do zrozumienia roli Wiedźmina w tej futurystycznej wizji. Niczym mityczny bohater, który ma stać na straży równowagi, on także musiałby odnaleźć sposób, by zachować to, co ludzkie, w obliczu nieustannego naporu technologii. Może jego zadaniem byłoby nie tylko tropienie przestępców i potworów, ale także strzeżenie tego, co w człowieku najcenniejsze – jego duszy, jego indywidualności, jego prawdziwego człowieczeństwa.
Wyobrażam sobie, jak Geralt, w swojej cyborgicznej zbroi, przemierza ulice megamiasta, wyczulony na każdy ruch, każdy podejrzany dźwięk. Niczym samotny strażnik, stoi pomiędzy ludźmi a siłami, które mogłyby im zagrozić – czy to cyberprzestępcy, czy też własne ludzkie słabości, które w tej futurystycznej rzeczywistości staną się jeszcze bardziej wyraziste.
Może to właśnie będzie jego rola w tym nowym świecie – by chronić to, co w człowieku najcenniejsze, przed niebezpieczeństwami, które niesie ze sobą technologiczny postęp. Być może to on, ostatni z Białego Wilka, okaże się tym, który pokaże mieszkańcom megamiasta, że bycie człowiekiem to coś więcej niż tylko posiadanie cyborgicznych implantów.
Czy Geralt z Rivii odnajdzie swoje miejsce w tej cyberpunkowej wizji przyszłości? Nie wiem. Ale jedno jest pewne – jego legenda, jego niezłomność i jego wierność człowieczeństwu, mogą okazać się kluczowe dla zachowania tego, co w nas najcenniejsze. Bo może właśnie w tych mrocznych czasach, gdy technologia zdaje się dominować nad ludzką naturą, potrzebujemy bohatera, który przypomni nam, że bycie człowiekiem to coś więcej niż tylko ludzkie ciało.