Bądź czujny na tych fałszywych ekspertów od aukcji i galerii sztuki

Bądź czujny na tych fałszywych ekspertów od aukcji i galerii sztuki

Bądź czujny na tych fałszywych ekspertów od aukcji i galerii sztuki

Sztuka, oszustwa i odrobina zdrowego rozsądku

Kiedyś prowadzłem dział „Bid All Your Wealth” na swojej stronie internetowej, w którym przedstawiałem kuriozalne falsyfikaty polskiego malarstwa z rynków europejskich i amerykańskich. Początkowo bawiło mnie to zajęcie – wyławianie tych fałszywek i ostrzeganie przed nimi naiwnych kolekcjonerów. Jednak z czasem przestało mnie to bawić. Doszedłem do wniosku, że jest tego po prostu za dużo i że nie ma sensu ciągle się tym zajmować.

Postanowiłem więc zmienić profil swojej strony. Teraz będzie ona poświęcona literaturze – artykułom i książkom na temat fałszerstw polskiego malarstwa, które napisali sami eksperci. Chcę w ten sposób przestrzec tych, którzy wierzą w moc sygnatury jako gwarancji autentyczności dzieła i bez wahania wydają na nie fortunę. Takich naiwnych jest niestety całe mnóstwo – wiem to z własnego doświadczenia, bo z nimi korespondowałem i czasem udało mi się uratować im trochę pieniędzy.

Kiedyś pisałem już o tym problemie, ale niestety niewiele się od tamtego czasu zmieniło. Polski rynek sztuki w dalszym ciągu przypomina stajnię Augiasza, pełną tajnych aukcji, fikcyjnych licytacji i zalanych falsyfikatami.

Tajne aukcje i fikcyjne licytacje

Jednym z najbardziej znanych mechanizmów, które napędzają ten nieczysty rynek, jest podbijanie cen przez domy aukcyjne we współpracy z właścicielami wystawianych dzieł. Jak opisuje to Janusz Miliszkiewicz, obrazy są celowo licytowane „do siebie” przez pracowników domu aukcyjnego i właściciela, aby sztucznie zawyżyć ich wartość. Taka fikcyjna licytacja daje fałszywy obraz rynku, a dom aukcyjny może później wystawiać inne prace tego samego artysty za jeszcze wyższe ceny.

Innym sposobem jest organizowanie „tajnych aukcji”, gdzie nikt z zewnątrz nie może obserwować przebiegu licytacji. Właściciel sprzedaje swój obraz „pod stołem” po zawyżonej cenie, a dom aukcyjny zarabia na prowizji.

Oczywiście nie wszystkie domy aukcyjne działają w ten sposób – są też takie, które starają się być przejrzyste i rzetelne. Ale niestety takich jest zdecydowana mniejszość.

Nieodpowiedzialni eksperci

Jednym z kluczowych problemów jest także rola ekspertów, którzy wydają nieodpowiedzialne i często zupełnie błędne opinie na temat autentyczności dzieł. Jak słusznie zauważa historyk sztuki dr Mieczysław Morka, aż 80% polskich ekspertów nie ma pojęcia o tym, co robi. Wydają oni opinie na temat dzieł, o których kompletnie nic nie wiedzą, i to zupełnie bezkarnie.

Morka opowiada na przykład o biznesmenie, który chciał sprzedać obraz rzekomo pędzla Rubensa. Eksperci potwierdzili jego autentyczność, a biznesmen liczył na duże pieniądze. Kiedy Morka zobaczył ten obraz, od razu rozpoznał, że to jedynie stara kopia. Niestety próby przekonania biznemena o tym, że padł ofiarą oszustwa, spełzły na niczym. Ekspert, który wydał pozytywną opinię, cieszył się przecież doskonałą reputacją.

W Polsce nie ma żadnych realnych konsekwencji dla takich nieodpowiedzialnych ekspertów. Mogą oni bezkarnie wystawiać fałszywe opinie, a klienci, którzy na ich podstawie dokonują zakupu, są skazani na poniesienie strat. To jedna z głównych bolączek polskiego rynku sztuki.

Coraz więcej falsyfikatów

Eksperci są głównymi odpowiedzialnymi za to, że na rynku pojawia się coraz więcej falsyfikatów. Jak słusznie zauważono, im więcej jest „autorytetów” gotowych bez zastanowienia wydawać opinie potwierdzające autentyczność, tym więcej pojawia się fałszywek. To prawdziwy złoty interes dla nieuczciwych graczy.

Oczywiście fałszerze podrabiają nie tylko wielkich mistrzów, ale także mniej znanych artystów. Jak podaje portal Rynek i Sztuka, są to często trzeciorzędni malarze, których prace łatwiej sfałszować, a jednocześnie trudniej zweryfikować autentyczność. W ten sposób trafiają one do naiwnych kolekcjonerów, którzy nawet nie podejrzewają, że padli ofiarą oszustwa.

Warto też wspomnieć o innym typie fałszerstw – podmalowywanych fotografiach, udających oryginalne obrazy. To całkiem popularna praktyka, choć – jak pokazuje przykład z artykułu – nawet niektórzy eksperci mają problem z ich rozpoznaniem.

Ostrzeżenie dla kolekcjonerów

Moim zdaniem, jeśli ktoś chce bezpiecznie inwestować w sztukę, powinien przede wszystkim kierować się zdrowym rozsądkiem. Nie ufajcie bezkrytycznie opiniom ekspertów, zwłaszcza jeśli nie macie pewności co do ich kompetencji. Sprawdzajcie proweniencję obrazów, pytajcie o historie ich pochodzenia. I przede wszystkim – unikajcie domów aukcyjnych, które nie są w 100% przejrzyste.

Warto też śledzić doniesienia na temat fałszerstw na rynku sztuki. Strona stop-oszustom.pl to dobry punkt wyjścia, aby dowiedzieć się więcej na ten temat. Pamiętajcie – nieważne, czy kolekcjonujecie prace wielkich mistrzów, czy też dzieła mniej znanych artystów, zawsze należy zachować zdrowy krytycyzm i czujność.

Sztuka to piękna i fascynująca dziedzina, ale niestety w dużej mierze również pole do popisu dla nieuczciwych graczy. Bądźcie więc ostrożni, sprawdzajcie wszystko dokładnie i nie dajcie się nabrać na fałszywki sprzedawane pod przykrywką autentycznych arcydzieł. Waszej kolekcji i portfela to z pewnością oszczędzi sporo nerwów.

Scroll to Top