Czy rośnie liczba oszustw na platformach crowdfundingowych? Poznaj najnowsze dane

Czy rośnie liczba oszustw na platformach crowdfundingowych? Poznaj najnowsze dane

Ostatnimi czasy słyszę coraz więcej o oszustwach na platformach crowdfundingowych. Zdaje się, że ten nowy sposób zdobywania funduszy na realizację projektów stał się rajem dla nieuczciwców. Muszę przyznać, że sama dałam się kiedyś nabrać na jedną z takich kampanii – no, ale o tym więcej za chwilę. Najpierw chciałabym podzielić się z Wami najnowszymi danymi na temat skali tego problemu.

Crowdfunding – nowa odsłona finansowania

Zanim zagłębimy się w statystyki dotyczące oszustw, warto przypomnieć sobie, czym właściwie jest crowdfunding. Ten model finansowania zyskuje na popularności od kilku lat – zarówno wśród przedsiębiorców poszukujących kapitału na realizację swoich pomysłów, jak i wśród inwestorów, którzy liczą na zyski z dynamicznie rozwijających się projektów.

Crowdfunding polega na zbieraniu stosunkowo niewielkich wpłat od dużej liczby osób za pośrednictwem specjalnych platform internetowych. Dzięki temu przedsiębiorcy mogą uniknąć tradycyjnych źródeł finansowania, takich jak kredyty bankowe czy inwestorzy venture capital. Z kolei zwykli ludzie zyskują możliwość drobnych inwestycji w ciekawe projekty i potencjalny zwrot z tej inwestycji.

Według danych Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, w latach 2015-2016 całkowita wartość rynku alternatywnego finansowania w Polsce przekroczyła 38 milionów euro, co oznacza wzrost o ponad 270% w ciągu jednego roku. To naprawdę imponujący wynik, plasujący nasz kraj na pozycji lidera w Europie Środkowej.

Afera po aferze

Niestety, wraz z rozwojem crowdfundingu rośnie również liczba oszustw na tych platformach. Badania wskazują, że co piąty projekt crowdfundingowy okazuje się fikcyjny lub nigdy nie zostaje zrealizowany. A to tylko oficjalne dane – w rzeczywistości skala problemu może być jeszcze większa.

Przykłady głośnych afer nie kończą się. Przypomnijmy choćby kampanię na Kickstarterze, w której twórcy obiecywali graczom grę komputerową „Obsidian: Project Eternity”, a zebrane pieniądze po prostu przywłaszczyli sobie. Projekt zebrał ponad 4 miliony dolarów, a rozczarowani gracze do dziś bezskutecznie domagają się zwrotu pieniędzy.

Albo kampania na Polakpotrafi.pl, w której autorzy obiecywali ekranizację popularnego komiksu „Fanatyk”. Zebrali ponad 150 tysięcy złotych, ale finalnie nawet nie przystąpili do realizacji projektu. Tłumaczyli się później, że pomysł okazał się zbyt ambitny.

I tu dochodzimy do mojej własnej historii. Kilka lat temu natrafiłam na kampanię na Akcjonariusz.pl, w której twórcy obiecywali rewolucyjne urządzenie do automatyzacji domowych zadań. Zebrali ponad 300 tysięcy złotych – w tym i ode mnie. Niestety, do dziś nie doczekaliśmy się realnego produktu. Okazało się, że pomysłodawcy w ogóle nie mieli koncepcji, jak to urządzenie miałoby wyglądać i działać. Cała akcja była po prostu chaotyczną próbą wyłudzenia pieniędzy.

Crowdfunding to nie loteria

Takich afer jest oczywiście znacznie więcej, a ich ofiarami padają tysiące niczego niespodzewających się inwestorów. To pokazuje, że crowdfunding to nie są bezpieczne inwestycje, a raczej swego rodzaju loteria – z wysokim ryzykiem, ale również potencjalnie dużymi zyskami.

Eksperci z rynku crowdfundingowego zwracają uwagę, że wiele platform nie przykłada wystarczającej uwagi do weryfikacji projektów i ich autorów. Często też niedostatecznie chronią interesy inwestorów. W efekcie oszuści mają łatwe pole do popisu, a naprawdę uczciwi przedsiębiorcy z dobrymi pomysłami są wciąż w mniejszości.

Co więcej, oszustwa na platformach crowdfundingowych są o tyle niebezpieczne, że w odróżnieniu od tradycyjnych inwestycji, tu wpłacamy pieniądze na poczet jeszcze nieistniejących produktów czy usług. Czyli w gruncie rzeczy fundujemy coś, czego finalnie możemy w ogóle nie zobaczyć.

Jak uniknąć pułapek?

Oczywiście nie oznacza to, że należy całkowicie zrezygnować z crowdfundingu. To wciąż ciekawy sposób na finansowanie innowacyjnych pomysłów, który daje szansę wielu przedsiębiorcom. Wystarczy tylko zachować ostrożność i wdrożyć kilka dobrych praktyk.

Po pierwsze, zawsze dokładnie sprawdzajmy, kto stoi za danym projektem. Poszukajmy informacji na temat zespołu, ich doświadczenia i dotychczasowych osiągnięć. Zweryfikujmy też, czy firma lub osoby fizyczne faktycznie istnieją i mają ugruntowaną pozycję na rynku.

Po drugie, uważnie czytajmy opis kampanii i warunki inwestycji. Zwróćmy szczególną uwagę na wszelkie niejasności, nieścisłości lub nierealistyczne obietnice. Jeśli cokolwiek budzi nasze wątpliwości, lepiej zrezygnujmy z udziału.

Po trzecie, nie inwestujmy więcej, niż jesteśmy w stanie stracić. Pamiętajmy, że crowdfunding to wciąż dość ryzykowna forma finansowania – nawet w przypadku uczciwych projektów, realizacja może napotkać na różne przeszkody, a my możemy ostatecznie nie odzyskać zainwestowanych środków.

I wreszcie, korzystajmy tylko z zaufanych, dobrze rozpoznawalnych platform crowdfundingowych. Sprawdźmy ich reputację, historię działalności oraz opinie użytkowników. To może nam uchronić przed nieuczciwymi, mało znanymi serwisami.

Podsumowanie

Podsumowując, problem oszustw na platformach crowdfundingowych jest niestety coraz poważniejszy. Afera za aferą pokazuje, że ten dynamicznie rozwijający się rynek jest wciąż słabo uregulowany i narażony na wyłudzenia.

Dlatego zanim zdecydujemy się wesprzeć jakiś projekt, musimy bardzo dokładnie sprawdzić jego wiarygodność. Tylko w ten sposób będziemy mogli uniknąć przykrych rozczarowań i strat finansowych. Pamiętajmy – crowdfunding to nie jest loteria, w której można łatwo i szybko zarobić. To inwestycja, której warunki trzeba dogłębnie przeanalizować.

Mam nadzieję, że te informacje pomogą Wam bezpiecznie korzystać z crowdfundingu i uchronią przed przykrymi niespodziankami. Powodzenia w realizacji Waszych projektów!

Scroll to Top