Krew, pot i łzy: Moje spotkanie z oszustem crowdfundingowym
Kiedy po raz pierwszy usłyszałem o platformach crowdfundingowych, miałem nadzieję, że będą one oazą uczciwości i altruizmu w tym zimnym, bezlitosnym świecie. Wyobrażałem sobie, że ludzie będą otwierać swoje serca i portfele, by wspierać śmiałe pomysły i szczytne cele. Ale o mały włos nie zostałem jedną z ofiar oszusta, który próbował wykorzystać moją naiwność.
Wszystko zaczęło się, gdy natknąłem się na kampanię na jednej z popularnych platform crowdfundingowych. Obiecywała ona rewolucyjne urządzenie, które miało odmienić życie osób z niepełnosprawnościami. Byłem poruszony historią fundatorów – młodego małżeństwa, które musiało zmierzyć się z codziennymi wyzwaniami po wypadku jednego z nich. Ich determinacja i pasja były tak autentyczne, że bez wahania sięgnąłem do portfela.
Niestety, to okazało się zbyt piękne, by było prawdziwe. Kilka miesięcy później dowiedziałem się, że cała historia była mistyfikacją, a projekt nigdy nie miał szansy na realizację. Organizatorzy zniknęli, zabierając ze sobą moje ciężko zarobione pieniądze.
Moralność na krawędzi
Moja historia jest niestety tylko jednym z wielu przykładów oszustw na platformach crowdfundingowych. Badania pokazują, że około 10% wszystkich kampanii na tych stronach to po prostu próby wyłudzenia pieniędzy. I nie mówię tu tylko o oczywistych naciągaczach – często są to ludzie, którzy po prostu nie potrafią ocenić swoich możliwości lub w porę zrezygnować z nierealistycznych planów.
Z drugiej strony, badania pokazują, że większość Polaków uważa spłacanie długów za moralny obowiązek. Jednak w praktyce ponad połowa z nich znajduje usprawiedliwienia dla różnych nieetycznych zachowań, takich jak ukrywanie majątku przed wierzycielami. Widocznie nasza moralność ma różne oblicza – jedno w teorii, a inne w codziennym życiu.
To właśnie ten kontrast między ideałami a rzeczywistością intryguje mnie najbardziej. Dlaczego tak trudno nam być w 100% zgodnymi z naszymi własnymi zasadami? Czy to kwestia erozji standardów moralnych, o której mówi prof. Anna Lewicka-Strzałecka? A może po prostu jesteśmy skazani na bycie istotami pełnymi sprzeczności?
Moralność w sieci
Zderzenie między teorią a praktyką jest szczególnie widoczne w przypadku platform crowdfundingowych. Z jednej strony, idea dzielenia się i wspierania najbardziej potrzebujących jest wzniosła i szczytna. Ale z drugiej strony, anonimowość internetu i łatwość zakładania kampanii sprawia, że ten altruistyczny model jest wręcz skazany na wykorzystywanie.
Czytając historie osób z niepełnosprawnościami, które desperacko próbują zebrać fundusze na sprzęt rehabilitacyjny czy leki, trudno nie odczuwać oburzenia na tych, którzy nadużywają zaufania darczyńców. Jak to możliwe, że przy tak oczywistej potrzebie, wciąż znajdują się tacy, którzy celowo próbują wyłudzić pieniądze?
Myślę, że odpowiedź tkwi w tym samym ludzkim mechanizmie, który sprawia, że z łatwością znajdujemy usprawiedliwienia dla naszych własnych przewinień, podczas gdy z uporem potępiamy działania innych. Wszyscy jesteśmy podatni na racjonalizację i samousprawiedliwianie się. A w anonimowym świecie internetu, gdzie brakuje bezpośredniego kontaktu, ta skłonność tylko się nasila.
Szukając równowagi
Ale czy oznacza to, że mamy się poddać i uznać, że platformy crowdfundingowe to stracony projekt? Oczywiście, że nie! Uważam, że wciąż są one potężnym narzędziem do zmieniania świata na lepsze. Wystarczy tylko znaleźć sposób, by lepiej równoważyć naszą moralność.
Jednym z kluczowych rozwiązań jest zwiększenie transparentności i weryfikacji na tych platformach. Organizatorzy kampanii powinni być poddawani znacznie dokładniejszej selekcji, a darczyńcy mieć łatwiejszy dostęp do informacji o tym, na co ich pieniądze są przeznaczane. Tylko w ten sposób będziemy mogli oddzielać prawdziwe, godne wsparcia inicjatywy od prób wyłudzenia.
Równie ważne jest, byśmy sami, jako społeczeństwo, pracowali nad wzmacnianiem naszej moralnej integralności. Nie możemy pozwolić, by rozmywanie się granic moralnych stawało się normą. Musimy nieustannie kwestionować nasze własne motywacje i zachowania, nawet jeśli czasem jest to bolesne.
Tylko w ten sposób będziemy mogli sprawić, by platformy crowdfundingowe stały się tym, czym powinny być – kanwą do budowania lepszego, bardziej sprawiedliwego świata. Oazy altruizmu i solidarności, a nie pola bitwy dla moralnych kompromisów.