Wygładzanie prawdy, czyli cała sztuka sprzedawania aut
Kiedy ostatnio przeglądałem ogłoszenia o sprzedaży samochodów, nie mogłem się nadziwić, ile tam jest… cóż, nazwijmy to eufemistycznie – „nieścisłości”. Sprzedawcy bez skrupułów serwują kupującym mniej niż połowę prawdy, a czasem wręcz jawne kłamstwa. A przecież słowo powinno być świętością, prawda?
Okazuje się, że dla wielu handlarzy nie ma nic świętego, gdy chodzi o wciśnięcie klienta. „Bezwypadkowy”, „garażowany”, „zadbany” – to zaklęcia, które wylewają się z ust sprzedających jak z rogu obfitości. Nic dziwnego, że kupujący często są później rozczarowani, gdy okazuje się, że ten „perfekcyjny” samochód ma więcej skrywanej przeszłości niż świeża powłoka lakieru.
Dlatego postanowiłem podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami na temat tego, jak rozszyfrować te kłamliwe ogłoszenia i nie dać się nabrać. Bo prawda jest taka, że oszukiwanie kupujących samochody to nie jest żadna nowość – to stary jak świat proceder. A ja chcę Wam pomóc uniknąć rozczarowań i wydania ciężko zarobionych pieniędzy na wrak, który niewiele ma wspólnego z opisem w ogłoszeniu.
Czytaj między wierszami
Kiedy przeglądasz ogłoszenia o sprzedaży aut, zwróć uwagę, że niektóre sformułowania mogą nieść ze sobą ukryte znaczenia. Pozornie niewinne słowa mogą kryć w sobie prawdziwe miny-pułapki.
Weźmy na przykład takie określenie jak „bezwypadkowy”. Może się ono wydawać znakiem jakości, ale w rzeczywistości oznacza tylko tyle, że samochód w momencie sprzedaży nie jest rozbity. A co z wcześniejszymi kolizjami, które mogły pozostawić mniejsze lub większe ślady? O tym sprzedawca zwykle już nie wspomina.
Albo inny popularny zwrot – „garażowany”. Wielu kupujących myśli, że to oznacza samochód, który przez cały okres użytkowania stał w ogrzewanym, zabezpieczonym garażu. Tymczasem w rzeczywistości może to oznaczać dosłownie tylko tyle, że auto przez ostatni miesiąc czy dwa nie stało na zewnątrz. A wcześniej mogło być odstawione byle gdzie.
Dlatego zawsze warto dokładnie czytać między wierszami i nie dać się zwieść na przykład stwierdzeniom typu „milion procent bezwypadkowy” czy „auto nigdy nie miało kontaktu z lakiernikiem”. Takie sformułowania brzmią co prawda imponująco, ale w rzeczywistości mogą nie mieć żadnego pokrycia w faktach.
Pytaj, dopytuj, dopytuj
Kolejnym sposobem, aby rozszyfrować kłamstwa w ogłoszeniach, jest po prostu zadawanie sprzedającemu odpowiednich pytań. Okazuje się, że wielu handlarzy, gdy poczuje, że rozmawia z kimś, kto się zna, nagle staje się dużo bardziej szczery w swoich wypowiedziach.
Dlatego warto zacząć rozmowę telefoniczną od stwierdzenia, że interesuje nas dany samochód, ale chcielibyśmy uzyskać kilka dodatkowych informacji. A potem po prostu zadawać doprecyzowujące pytania na temat historii auta, jego stanu technicznego, wcześniejszych napraw czy wymiany części.
Oczywiście natrafimy też na sprzedających, którzy będą próbowali unikać konkretnych odpowiedzi lub wręcz kłamać. Ale wtedy właśnie należy wyczulić swój zmysł obserwacji i słuchu. Jeśli coś w wypowiedzi sprzedawcy wyda nam się nienaturalne lub podejrzane, to prawdopodobnie mamy do czynienia z zatwardziałym oszustem.
Zdjęcia to podstawa
Kolejnym super ważnym elementem, który pomoże nam rozszyfrować kłamstwa w ogłoszeniach, jest dokładne przyjrzenie się zdjęciom samochodu. Pamiętajcie, że w dobie Photoshopa i zaawansowanej obróbki graficznej nie zawsze można wierzyć nawet najlepszym ujęciom.
Dlatego zawsze warto prosić sprzedającego o dodatkowe, szczegółowe fotografie, pokazujące różne fragmenty auta – zarówno te, które wydają się być w dobrym stanie, jak i te, które mogą budzić wątpliwości. Dzięki temu będziemy mogli dokładnie przyjrzeć się samochodowi i wychwycić ewentualne usterki czy oznaki wcześniejszych napraw.
Co więcej, warto też poprosić sprzedawcę, aby zrobił zdjęcia z różnych kątów i w różnych warunkach oświetleniowych. Pomoże to nam wykryć na przykład ślady lakierowania, które mogą być zamaskowane na pierwszych, „wyretuszowanych” ujęciach.
Pamiętajmy też, że zawsze lepiej jest mieć za dużo zdjęć, niż za mało. Wszak kupujemy używany samochód „w ciemno”, więc im więcej informacji o jego stanie będziemy mieli, tym mniejsze ryzyko, że zostaniemy oszukani.
Historia ma znaczenie
Innym sposobem na rozszyfrowanie ewentualnych kłamstw w ogłoszeniu jest sprawdzenie historii danego samochodu. Oczywiście nie każdy sprzedający będzie chciał się tym z nami podzielić, ale warto przynajmniej spróbować.
Jednym z najprostszych sposobów jest uzyskanie od handlarza numeru VIN (numer identyfikacyjny pojazdu). Dzięki niemu możemy np. sprawdzić w serwisie stop-oszustom.pl, czy dany samochód nie figuruje w bazie pojazdów skradzionych lub powypadkowych. To pierwszy krok, aby upewnić się, że auto nie ma jakiejś „mrocznej” przeszłości, o której sprzedający woli nie mówić.
Możemy też poprosić o kontakt do wcześniejszych właścicieli lub serwisu, w którym auto było naprawiane. Oczywiście nie wszyscy będą chcieli nam takiej informacji udzielić, ale jeśli uda nam się z kimś skontaktować, to możemy dowiedzieć się wielu cennych rzeczy na temat stanu technicznego i historii danego pojazdu.
Ufaj własnej intuicji
Na koniec chciałbym Wam przypomnieć, że najlepszym narzędziem, jakim dysponujecie w walce z kłamstwami w ogłoszeniach, jesteście Wy sami. Wasz zdrowy rozsądek, doświadczenie życiowe i… intuicja.
Jeśli coś w danym ogłoszeniu czy w rozmowie ze sprzedawcą wyda Wam się podejrzane, nie wahajcie się zaufać temu wewnętrznemu głosowi. To on często jest w stanie wyczuć, kiedy ktoś próbuje nas oszukać.
Oczywiście nie oznacza to, że należy od razu rezygnować z atrakcyjnej oferty tylko dlatego, że coś nam nie pasuje. Pamiętajmy, że w końcu każdy z nas może się pomylić. Ale jeśli nasze wątpliwości będą się tylko nawarstwiać, lepiej dmuchać na zimne i poszukać innego samochodu.
Lepiej dmuchać na zimne niż później płakać nad rozlanym mlekiem, prawda?
Podsumowanie
Reasumując, oto najważniejsze wskazówki, które pomogą Wam rozszyfrować kłamstwa w ogłoszeniach sprzedaży samochodów:
- Czytajcie między wierzsami – słowa typu „bezwypadkowy” czy „garażowany” mogą nieść ze sobą ukryte znaczenia.
- Pytajcie, dopytujcie, dopytujcie – rozmowa z handlarzem pomoże Wam ocenić, czy mówi prawdę, czy kłamie.
- Zdjęcia to podstawa – szczegółowe fotografie samochodu pozwolą Wam wychwycić ewentualne usterki i ślady wcześniejszych napraw.
- Sprawdzajcie historię – numer VIN czy kontakt z poprzednimi właścicielami mogą rzucić więcej światła na przeszłość danego pojazdu.
- Ufajcie intuicji – jeśli coś wydaje Wam się podejrzane, lepiej zaufajcie swojemu wewnętrznemu głosowi.
Pamiętajcie, że kupując używany samochód, zawsze trzeba zachować czujność. Sprzedawcy często próbują nas oszukać, ale jeśli będziecie uważni i będziecie stosować powyższe wskazówki, szansa, że wpadniecie w ich pułapkę, znacznie się zmniejszy.
Powodzenia w poszukiwaniach wymarzonego auta!