Cześć, nazywam się Natalia i mam do opowiedzenia prawdziwą historię, jak samemu stałam się ofiarą złożonego oszustwa przeprowadzonego przez sprytnego przestępcę podszywającego się pod amerykańskiego żołnierza. To miało być łatwe pieniądze, a skończyło się gorzkim rozczarowaniem i utratą czasu, ale przynajmniej nikt nie stracił fortuny.
Nigeryjski przekręt w nowej odsłonie
Wszystko zaczęło się od dziwnego maila, który pewnego dnia wpadł do mojej skrzynki w folderze ze spamem. Nadawca przedstawiał się jako kapitan Thomas Regan z amerykańskiej piechoty morskiej, który miał podobno niedawno przeprowadzić tajną operację i przejąć duże ilości gotówki należącej do rosyjskiego przestępcy. Chciał się teraz podzielić tymi pieniędzmi, ale nie mógł tego zrobić samodzielnie ze względu na „niewypowiedziane ryzyko”. Szukał więc osoby, która zgodziłaby się zostać beneficjentem tego niezwykłego spadku.
Jak się okazało, kapitan Thomas Regan to nic innego jak stara, dobra wariacja na temat klasycznego nigeryjskiego przekrętu. Mimo że myślałam, iż to oczywiste oszustwo, postanowiłam odegrać własną małą grę i sprawdzić, jak daleko posunie się ten całkowicie nieznany mi oszust.
Krok po kroku w sidła przestępcy
Kapitan Thomas napisał, że jego celem jest znalezienie zaufanego beneficjenta, który pomoże mu legalnie przekazać przejęte środki. W zamian obiecywał 40% całej kwoty, czyli równowartość około 20 milionów złotych. Brzmiało to nieco zbyt pięknie, aby było prawdziwe, ale moja ciekawość wzięła górę.
Ponieważ oszust starał się zbudować moje zaufanie, postanowiłam mu w tym pomóc. Wysłałam więc entuzjastyczną odpowiedź, że z chęcią pomogę w tej niezwykłej sprawie. Kapitan Thomas odpisał natychmiast, zapewniając, że wszystko odbędzie się całkowicie legalnie i że nie muszę się o nic martwić.
W następnej wiadomości przysłał mi nawet zdjęcie swojej rzekomej wojskowej legitymacji, co miało potwierdzać jego tożsamość. Ale gdy postanowiłam zweryfikować te informacje, okazało się, że kapitan Thomas Regan nie jest w ogóle członkiem amerykańskiej piechoty morskiej. Całe to świętoszkowate opowiadanie o tajnej operacji i przejętych milionach to po prostu zwykłe kłamstwo.
Wciągnięcie w niebezpieczną grę
Oszust jednak nie dawał za wygraną. Dalej kusił mnie wizją szybkiego dorobienia się i przekonywał, że wszystko jest całkowicie legalne. Chciał, abym przesłała mu moje dane osobowe, takie jak imię, nazwisko, numer telefonu i skan dowodu osobistego. Tłumaczył, że są one potrzebne do zawarcia umowy z bankowym prawnikiem.
Być może w innej sytuacji dałabym się przekonać, ale moja ciekawość i chęć sprawdzenia, jak daleko posunie się ten naciągacz, wzięły górę. Postanowiłam więc podać mu fałszywe dane, w tym nieistniejący adres zamieszkania i numer telefonu, który nigdy nie zadzwoni. Wysłałam mu także zdjęcie jakiegoś starego, zniszczonego dokumentu, które miało uchodzić za mój dowód osobisty.
Oszust nadal nic nie podejrzewał. Kolejna wiadomość zawierała rzekomo dokumenty sądowe z Nowego Jorku potwierdzające, że jestem uprawniona do odbioru tych milionów. Ale po sprawdzeniu okazało się, że to kolejne fałszerstwo.
Jak przechytrzyć oszusta
Następnie kapitan Thomas poinformował mnie, że bank HSBC skontaktuje się ze mną w celu podjęcia ostatnich kroków związanych z wypłatą środków. Wkrótce też dostałam wiadomość od rzekomo przedstawiciela tego banku, który domagał się ode mnie wpłacenia około 26 000 dolarów tytułem opłat administracyjnych.
W tym momencie postanowiłam całkowicie odwrócić role i to ja zaczęłam grać na zwłokę, udając, że rzeczywiście wpłacam te pieniądze. Oczywiście nigdy tego nie zrobiłam, a oszust szybko stracił cierpliwość i przestał się do mnie odzywać.
Cała ta historia trwała około dwóch tygodni, ale w końcu skończyła się moim małym zwycięstwem nad naciągaczem. Co ciekawe, w międzyczasie dowiedziałam się, że ten „nigeryjski przekręt” wcale nie jest już taki stary i niezwykły, jak mogłoby się wydawać.
Nowa odsłona klasycznego oszustwa
Okazuje się, że ten rodzaj oszustwa wciąż jest bardzo popularny, chociaż przybiera coraz to nowsze formy. Zamiast tradycyjnych listów, przestępcy coraz częściej wykorzystują nowoczesne kanały komunikacji, takie jak e-maile, komunikatory internetowe czy media społecznościowe.
Cała koncepcja pozostaje jednak ta sama – oszukać ofiarę, wykorzystując jej desperację lub chęć szybkiego wzbogacenia się. Cyberprzestępcy nieustannie modyfikują swoje metody, aby dotrzeć do jak największej liczby potencjalnych ofiar.
Nie ma tu żadnej magii ani szczególnej finezji. To po prostu sprytne wykorzystanie ludzkiej natury i naiwności. Ale jak pokazuje moja historia, nie zawsze muszą oni odnieść sukces. Czasem można im nawet przechytrzyć.
Jak się bronić przed oszustwami?
Moim zdaniem kluczem do uniknięcia takich niebezpiecznych sytuacji jest zachowanie zdrowego rozsądku i zdrowej dozy podejrzliwości. Jeśli coś wydaje się zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe – najczęściej tak właśnie jest. Nie warto dać się zwieść wizją szybkiego zysku lub łatwego rozwiązania problemów.
Warto też skorzystać z różnych dostępnych źródeł informacji, aby zweryfikować wiarygodność danej oferty czy osoby. W moim przypadku kluczowe okazało się szybkie sprawdzenie, czy kapitan Thomas Regan rzeczywiście służy w amerykańskiej armii.
Pamiętajmy również, że nie ma nic za darmo. Jeśli ktoś proponuje nam ogromne sumy pieniędzy w zamian za niewielki wkład z naszej strony, to z dużym prawdopodobieństwem mamy do czynienia z oszustwem.
Na koniec chciałabym dodać, że nie zawsze musimy od razu odpowiadać na podejrzane wiadomości. Czasem warto poczekać i przemyśleć sprawę, zanim podejmiemy jakiekolwiek działania. W moim przypadku ta mała zwłoka pozwoliła mi w końcu całkowicie przechytrzyć naciągacza.