Najniebezpieczniejsze trendy w nielegalnym handlu antykami

Najniebezpieczniejsze trendy w nielegalnym handlu antykami

Antyczne dzieła sztuki, unikatowe meble czy cenne porcelany – to tylko niektóre z eksponatów stanowiących przedmiot nielegalnego obrotu w ramach międzynarodowych przestępczych szajek. Określani mianem „złotogłowych”, członkowie tych grup od lat byli zamieszani w proceder przemytu i wywozu z Polski najcenniejszych dóbr kultury. Jak działali i w jaki sposób udało im się tak długo unikać wykrycia przez polskie służby?

Węzłowe punkty nielegalnego obrotu

Gang „złotogłowych” to największa powojenna afera związana z nielegalnym handlem dziełami sztuki i antykwariatami w Polsce. Proceder ten trwał przez ponad dekadę, a wartość przemyconych przedmiotów szacowana była na miliony złotych.

Kluczową postacią był Czesław Bednarczyk, polski Żyd po wojnie pracujący jako rzeczoznawca w warszawskim antykwariacie. Wykorzystując znajomości z zachodnimi dyplomatami, w 1960 roku udało mu się wyjechać do Wiednia, gdzie otworzył własny antykwariat. Stamtąd zaczął organizować przemyt cennych eksponatów do Polski.

Partnerem Bednarczyka w nielegalnym interesie został Tomasz Mętlewicz, który poznał go jeszcze przed wyjazdem Bednarczyka do Austrii. Mętlewicz wraz ze swoim bratem Witoldem zorganizowali następnie rozbudowaną sieć przemytu antyków, dzieł sztuki oraz złota z PRL na Zachód. Jak podaje źródło, sam Mętlewicz dokonał przemytu ponad 100 obrazów, cennej porcelany oraz mebli.

Kluczową rolę w procederze odegrali także dyplomaci z krajów takich jak Brazylia, Wenezuela, Iran czy Finlandia. Wykorzystując swój immunitet dyplomatyczny, mogli oni bez większych problemów przemycać skradzione obiekty przez granicę. Niektórzy z nich wręcz celowo angażowali się w tę nielegalną działalność.

Ukrywanie śladów nielegalnej działalności

Członkowie szajki „złotogłowych” skutecznie maskowali swoje nielegalne praktyki. Mętlewicz i jego kompan Młynarczyk lokowali zarobione miliony w różnych inwestycjach, starając się to ukryć przed organami ścigania. Partnerki przestępców żyły znacznie wystawniej, co budziło podejrzenia władz.

Pewne komplikacje w działalności „złotogłowych” pojawiły się po dojściu do władzy Edwarda Gierka i związanych z tym zmianach w MSW oraz służbach. W 1971 roku rozpoczęły się pierwsze aresztowania, a kluczową rolę w rozbiciu grupy odegrała zeznająca Wanda Dębińska – restauratorka z Sopotu będąca głównym odbiorcą złota przemycanego przez Mętlewicza.

Śledztwo ujawniło skalę procederu – w sumie wartość wywiezionych dóbr kultury i złota oszacowano na kwotę ponad 85 milionów złotych. Obrót samego Mętlewicza, będącego jednym z głównych organizatorów, wyniósł 444 miliony złotych – to niemal 180 razy więcej niż ówczesna średnia pensja.

Wśród oskarżonych znaleźli się też tacy członkowie szajki jak ksiądz Leon Dygas, który zajmował się wyszukiwaniem eksponatów w parafiach i diecezjach, a następnie przemycał je na Zachód. Prokuratura porównywała skalę działań „złotogłowych” do grabieży dokonanej przez Niemców w czasie II wojny światowej.

Ucieczka od odpowiedzialności

Pomimo, że w trakcie śledztwa ujawniono skalę i długotrwałość nielegalnych praktyk, wielu ważnych członków szajki uniknęło odpowiedzialności karnej. Dotyczyło to w szczególności zagranicznych dyplomatów, którzy dzięki immunitetowi dyplomatycznemu nie ponieśli konsekwencji.

Jak podaje źródło, Bednarczyk, kluczowa postać całego procederu, nigdy nie stanął przed sądem. Z kolei Mętlewicz i Młynarczyk otrzymali kary po 25 lat więzienia, a pozostali oskarżeni, w tym żony głównych skazanych, po kilka lat.

Cała sprawa „złotogłowych” pokazuje, w jak przemyślany i rozbudowany sposób działały tego typu międzynarodowe szajki przestępcze, a także jak trudno było je skutecznie zwalczyć, zwłaszcza w obliczu współpracy z dyplomatami korzystającymi z immunitetów.

Pomimo upływu kilkudziesięciu lat, nielegalne praktyki związane z nielegalnym obrotem antykami i dziełami sztuki są nadal aktualne. Jak pokazują dane, problem ten dotyczy nie tylko Polski, ale wielu krajów na całym świecie. Dlatego tak ważne jest, aby konsumenci byli świadomi zagrożeń i zgłaszali podejrzane oferty na stop-oszustom.pl.

Scroll to Top