Wiele osób, szukając ratunku przeciwko śmiertelnej chorobie, jaką jest rak, staje się ofiarami oszukańczych praktyk przeróżnych szarlatanów. Takim przypadkiem jest działalność dr. Georga E. Ashkara, który na terenie Polski próbował promować swoją „cudowną” metodę leczenia tej choroby.
Niebezpieczne roszczenia „uzdrowiciela”
Dr. Georg E. Ashkar, podający się za lekarza, w rzeczywistości nie ma nic wspólnego z medycyną. Jest on fizykiem, który twierdzi, że odkrył „jedyną na świecie” metodę leczenia raka, reumatyzmu i nawet AIDS. Jego „metoda” opiera się na „naturalnej absorpcji infekcji” i miałaby być „w stu procentach skuteczna i tania”.
Ashkar przekonuje, że wystarczy przykładać czosnekdo miejsc poniżej kolan na noc, aby w tych miejscach powstawały bąble, które należy następnie przeciąć. Następnie do rany przykłada się cieciorek i owija kapustą, aby rana nie wysychała. Ten zabieg rzekomo ma wyciągnąć z organizmu raka. Zgodnie z relacjami, metoda ta ma być praktykowana przez 2 miesiące.
Ashkar twierdzi, że sam wyleczył się w ten sposób z raka trzustki. Na dole swojej strony umieszcza zastrzeżenie, że są to jedynie jego poglądy i że każdy, kto stosuje tę metodę, robi to na własną odpowiedzialność.
Pseudonauka na uczelni
Pomimo tych wątpliwych i niebezpiecznych twierdzeń, Ashkar zorganizował odpłatne spotkanie na Uniwersytecie Opolskim, podczas którego miał prezentować swoją „jedyną terapię na świecie”. Wielu ekspertów ostrzega, że nie istnieje żadna terapia, która w sposób bezpieczny i bez skutków ubocznych pozbywałaby się substancji rakotwórczych z organizmu.
Dr. Maciej Zatoński z Akademii Medycznej we Wrocławiu komentuje, że „Świat byłby piękny, a ten pan miałby Nobla, gdyby z rakiem można było poradzić sobie tak prosto”. Podkreśla, że „nie istnieje żadna terapia, która usuwa z organizmu substancje rakotwórcze” i że metoda Ashkara to „nic innego jak tylko promowanie oszukańczej nauki”.
Dwaj inni eksperci, dr Tomasz Witkowski i dr Maciej Zatoński, oburzeni faktem, że spotkanie Ashkara odbyło się na uczelni, wystosowali list otwarty do władz Uniwersytetu Opolskiego, protestując przeciwko szerzeniu pseudonauki w tej placówce. Zebrali również ponad 200 podpisów pod swoim stanowiskiem, w tym od innych ludzi nauki.
Reakcja uniwersytetu
Władze Uniwersytetu Opolskiego tłumaczą, że to stowarzyszenie, a nie sama uczelnia, było organizatorem spotkania z Ashkarem. Dyrektor Instytutu Psychologii, prof. Andrzej Szmajke, stwierdza, że uczelnia wynajęła jedynie salę, nie wspierając w żaden sposób wydarzenia. Twierdzi, że nie mieli wiedzy o „nie do końca uczciwych intencjach najemcy sali”.
Rektor Uniwersytetu Opolskiego, prof. Krystyna Czaja, uważa, że skoro spotkanie nie było pod patronatem uczelni, to nie ma potrzeby cenzurować poglądów głoszonych na jej terenie. Jednocześnie przyznaje, że „gdyby wiedzieli, kim jest dr Ashkar i jakie poglądy głosi, to prawdopodobnie nie wydaliby zgody na wynajem sali”.
Eksperci ostrzegają
Dr Grzegorz Francuz, filozof i etyk z Uniwersytetu Opolskiego, zauważa, że „trzeba uważać komu wynajmuje się salę”, ale dodaje, że „nie można stosować policyjnych metod i cenzury prewencyjnej”. Podkreśla, że „dziwne zjawiska są obiektem badań i krytycznej analizy” na uniwersytetach.
Prof. Jan Hartman z Uniwersytetu Jagiellońskiego uważa, że „uczelnia nie zrobiła tego świadomie” i że była to „nieuwaga i nieroztropność”. Sugeruje, aby rektor lub rzecznik uczelni „możliwie szybko odciął się od tego spotkania” i zapewnił, że „więcej takie rzeczy się nie zdarzą”.
Dyrektor Opolskiego Centrum Onkologii, Wojciech Redelbach, podkreśla, że jego placówka również otrzymywała zapytania od uzdrowicieli, ale zawsze je odrzucała, aby chronić dobre imię ośrodka.
Niebezpieczne konsekwencje
Eksperci ostrzegają, że metody Ashkara mogą być szczególnie niebezpieczne dla pacjentów z chorobami nowotworowymi. Mogą oni porzucić sprawdzone leczenie konwencjonalne, takie jak chemioterapia czy radioterapia, na rzecz nieskutecznych i szkodliwych praktyk proponowanych przez szarlatana. Może to doprowadzić do tragicznych konsekwencji i znacznie obniżyć szanse pacjentów na wyzdrowienie.
Lekarze podkreślają, że pacjenci często zwracają się do uzdrowicieli, gdy konwencjonalne leczenie zawodzi. Dlatego ważne jest, aby placówki medyczne były szczególnie wyczulone na takie sytuacje