Turystyka Pełna Niebezpieczeństw: Jak Się Chronić?
Wyobraźcie sobie, że pakujecie walizkę, szykując się na upragniony urlop. Wizja leniwych dni nad ciepłym morzem, wspaniałych przygód i niezapomnianych wspomnień napawa was niecierpliwością. Niestety, w dzisiejszych czasach podróżowanie wiąże się także z poważnymi zagrożeniami, o których musimy pamiętać. Jako zawzięty globtroter, który przemierzył mnóstwo krajów, mam na ten temat sporo do powiedzenia.
Morskie potwory czyhające na turystów
Nic nie może przyrównać się do uczucia, gdy po długiej wędrówce stajemy wreszcie na piaszczystej plaży, wdychając słony zapach morza. Niestety, nie zawsze historia ma szczęśliwe zakończenie. Żółwie morskie Caretta caretta przemierzają tysiące kilometrów, by na swoich plażach znaleźć spokojne miejsce do złożenia jaj. Podczas tej nieprzerwanej i pełnej niebezpieczeństw wędrówki ginie ich bardzo wiele. Starsze i słabsze osobniki padają z wycieńczenia albo zostają pożarte przez naturalnych wrogów, jak rekiny.
Jednak pomimo świadomości niebezpieczeństwa, żółwie decydują się na tę pełną poświęceń podróż. Wiedzą, że jest w niej nadzieja na nowe życie. Instynkt zachowania gatunku popycha je na przód. Tam gdzieś czeka na nie skrawek ciepłego piasku, w którym bezpiecznie będą mogły ukryć swoje jaja. Z niecierpliwością wypatrują horyzontu, przekonane, że tam już nic nie będzie im grozić. Niestety, tak nie jest. Tuż u wybrzeży, gdzie kiedyś było cicho i spokojnie, dziś zaczęło roić się od pułapek i zasadzek, które zgotował im człowiek.
Sieć niebezpieczeństw
Pierwszą pułapkę stanowią sieci rybackie i związane z nimi rybołówstwo. Codziennie na całym świecie z otwartych wód mórz i oceanów wydobywane są tony ryb. Ten przemysł, próbując zaspokoić potrzeby licznych konsumentów, często nie przestrzega przepisów dotyczących dopuszczalnej ilości połowów. Morza i oceany są nadmiernie wykorzystywane i pustoszeją. Ryby nie nadążają za tempem, jakie narzuca im eksploatujący wody naszej planety człowiek. Wiele gatunków ryb już wyginęło, a inne są skrajnie zagrożone. Dla morskich zwierząt stojących wyżej w łańcuchu pokarmowym oznacza to głód. Jeśli nie przestaniemy nadużywać dóbr, jakie oferują nam ziemskie akweny, morza i oceany opustoszeją.
Podczas masowych połowów często dochodzi do tragedii. Zagrożone wyginięciem żółwie morskie często stają się produktem ubocznym rybołówstwa, istotami, które przez przypadek spotkała śmierć w sieciach. Liczne sieci rybackie, pozostawiane w wodzie po jakimś czasie, stają się niepotrzebnym odpadem, zwłaszcza gdy ich eksploatacja daje się we znaki w postaci uszkodzenia czy przecięcia oczek. Nikt takich nie wyciąga z wody, a one dalej dryfują, stanowiąc pułapkę dla morskich stworzeń. Żółwie często wpadają w nie i nie mogą się wydostać. Pomoc zwykle nie nadchodzi, a jedynym wybawieniem staje się śmierć.
Zabójcze techniki połowów
Obecne techniki poławiania ryb mają destrukcyjny wpływ na świat morskich istot. Zarzucona i pozostawiona w głębinach długa, szeroko rozpostarta sieć skrzelowa dryfuje dniami w wodach oceanów, stanowiąc niewidzialną zaporę dla różnych morskich zwierząt. Te wpadają w nią i usiłując się wydostać, zaplątują. Bezskuteczne próby wypłynięcia na powierzchnię kończą się tragicznie – zwierzęta toną.
Istnieją również połowy z użyciem sieci typu longline. Posiadają one dodatkowo tysiące zanurzonych w wodzie lin, na końcach których wiszą haki. Połykają je ryby, ale bardzo często też żółwie, przypływające po rybę. Również foki, ptaki, delfiny, rekiny i inne zwierzęta, nie mogąc się wydostać, toną. Te, które zdołają uciec, są dotkliwie poranione – jama gębowa, gardło, przełyk, żołądek, jelita, co może skutkować późniejszą śmiercią.
Do innego rodzaju technik połowów używa się sieci ciągnionych. Ogromny wór, wlekąc się za statkiem, zbiera wszystko, co stanie mu na drodze i nie zdąży uciec. Tu również nie ma mowy o selekcji poławianych gatunków zwierząt. Wyciągane jest wszystko, co zostanie przez sieć zagarnięte. Delfiny, foki, żółwie, małe walenie, rekiny, chronione gatunki ryb umierają przez uduszenie w wyniku stłoczenia ciał przy wyciąganiu sieci bądź w wyniku obrażeń wewnętrznych. Często poprzez zaciskające się na ciele zwierząt liny dochodzi do amputacji ich płetw.
Sieci ciągnione po dnie służące do połowu, między innymi krewetek, niszczą dno morskie. Doprowadzają do zmian podobnych przy orce pola, wyrywają cenną roślinność, równają z ziemią zielone morskie łąki i rafy koralowe, na których żyją i żerują liczne gatunki zwierząt, w tym żółwie morskie. Mogą dotkliwie poturbować zwierzęta, które pływają w pobliżu. Znane są przypadki, gdy sieci typu Trawl zabiły dziesiątki istnień, które następnie morze wyrzuciło na brzeg.
Turyści zagrożeniem dla żółwi
Wiele pułapek zgotowała dla żółwi morskich także nieustająco rozwijająca się turystyka. Każdy, kto wybiera się nad morze do krajów śródziemnomorskich, powinien zaczerpnąć informacji o tym, w jaki sposób może stać się potencjalnym zagrożeniem dla tego ginącego gatunku.
Tradycyjne rybołówstwo łodziowe zasilające małe przybrzeżne restauracje również działa negatywnie na populację żółwi morskich. Do połowów wykorzystuje się w nim harpuny, haczyki na żyłkach i skrzelowe sieci rybackie. Często wiąże się ono z celowym bądź przypadkowym okaleczaniem żółwi. Dotyczy to połowów przybrzeżnych i zwykle ma podłoże turystyczne – każdy turysta pragnie spróbować w nadmorskiej knajpie owoców morza. Niestety, rarytas ten okupiony jest utratą wielu żyć.
Największym zagrożeniem są rybacy zakładający sieci w okresie lęgowym Caretta caretta. Wtedy samice trzymają się brzegu, pasąc się na zielonych łąkach, by po zmroku wymaszerować na plażę i złożyć jaja. Żółw, wpadając w sieć, zaczyna panikować. Za wszelką cenę pragnie się z niej wydostać. Szamotanie daje jednak odwrotny efekt – pętle sieci zaciskają się mocniej, potem jeszcze mocniej, aż w końcu żółw zostaje uwięziony. W zależności od tego, jak długo pozostanie w sieci, takie będą dla niego rokowania. Zaplątaniu ulegają najczęściej płetwy i głowa, najbardziej wysunięte i unaczynione części ciała. Zaciskająca się pętla sieci uciska naczynia krwionośne, tkanki uwięzionej. Im dłużej trwa ten ucisk, tym dłużej tkanki pozostają niedokrwione. Z czasem pojawia się martwica. Jej zakres zależy od powierzchni uciskanej, czasu ucisku oraz jego siły. Jeśli żółw będzie pozostawał pod wodą dłużej niż 5 godzin, utonie, na tyle starcza mu zaczerpniętego wcześniej powietrza.
Niekiedy wyciągnie go ktoś obdarowany odruchem człowieczeństwa. Czasem żółwiom udaje się wydostać z sieci i uciec. Jednak obrażenia wywołane przez sieci rybackie szybko dają się we znaki. Martwica kończyn wymagająca ich amputacji to częsty problem żółwi trafiających do ośrodków rehabilitacyjnych.
Polowania na żółwie
Szamocące się w sieci ryby czasem działają na żółwie morskie jak wabik. Gdy przypadkowo żółw sam stanie się jej ofiarą i próbuje z niej wydostać, odstrasza nadpływające ryby. W akcie zemsty za spłoszoną zdobycz, żółwie często są okaleczane przez rybaków, którzy uderzają je ostrą częścią harpuna rybackiego w głowę. Tych prymitywnych sposobów używa się również do połowów sportowo-rekreacyjnych. Odbywają się one głównie nocą, w oświetleniu lampy zawieszonej na łodzi. Bardzo często w trakcie tych barbarzyńskich zawodów, polegających na przebijaniu ofiary harpunem, okaleczane są żółwie. Potem dryfują w agonii po morzu, wśród niekończącego się cierpienia, obskubywane przez ptactwo, prażone przez słońce, gdyż po uderzeniu w głowę tracą zdolność do pływania i nurkowania. Roztrzaskana czaszka, uszkodzenie mózgu, to jeden z powtarzających się widoków w ośrodkach rehabilitacyjnych dla tych stworzeń.
Częstym problemem są też połykane przez żółwie haczyki rybackie z przynętą, zawieszone na żyłkach, sieci. Jeżeli hak wbije się w gardło lub przełyk żółwia, jego rokowanie jest pomyślne, o ile zostanie mu udzielona pomoc. Jeśli natomiast hak przejdzie przez przełyk i trafi do żołądka, a następnie do jelit, zwierzę musi mieć wiele szczęścia, aby wydalić ciało obce z przewodu pokarmowego, nie raniąc go. Około 80% żółwi umiera z powodu pocięcia dosłownie przewodu pokarmowego przez hak i linę.
Ogromne, huczące łodzie i statki – rybackie, turystyczne i pasażerskie – płoszą zwierzęta i zakłócają spokój, szczególnie jeśli kursują w pobliżu żółwiowych żerowisk lub w trakcie ich okresu lęgowego, co nie jest trudne, ponieważ zwykle łączy się on ze szczytem sezonu turystycznego. Samice wybierają wtedy tereny przybrzeżne, skąd łatwiej i szybciej mogą dostać się na plaże w celu złożenia jaj. Turystyczne łodzie i statki zwykle przecinają im szlaki. Czasem dochodzi do zderzenia żółwia z łodzią. Jeśli żółw przeżyje spotkanie ze śrubą, to pewne jest, że wyjdzie z tego mocno poturbowany – oderwana płetwa, złamania, roztrzaskane głowy, rozłupane i przecięte skorupy karapaksu.
Atrakcją turystyczną jest również oglądanie żółwi morskich z bliska. Żółwie są zwykle otaczane przez łodzie z turystami, które oczekują na moment, w którym żółw będzie musiał zaczerpnąć powietrza. Czasem ze strachu próbuje ono przepłynąć pod łodzią, co może kończyć się dla niego tragicznie. Wielką atrakcją są również łodzie ze szklanym dnem, które specjalnie najeżdżają na żółwia, tak aby płynął on pod szklaną szybą. Są to kontrowersyjne działania, prawnie dozwolone tylko wtedy, gdy zarabiający na tym ludzie przestrzegają pewnych zasad. Muszą wyłączyć śruby łodzi, a wokół obserwowanego żółwia nie może pływać więcej niż 2 łodzie, by zwierzę mogło swobodnie odpłynąć. Prawo jednak zwykle nie jest przestrzegane.
Kradzież jaj i zabijanie żółwi
W niektórych krajach Azji i Ameryki Środkowej podtrzymywane jest ciągle kłusownictwo. Caretta caretta i inne żółwie chwytane są najczęściej na plażach podczas składania jaj. Samica jest wtedy łatwym łupem i przynosi podwójny zysk, gdyż przy okazji można zabrać jeszcze jaja. Wiele samic niestety powraca do morza, będąc okradzionymi z tej nadziei i sensu swojej podróży. Już w trakcie składania jaj ludzie nadstawiają białe worki, wygrzebują niewyklute żółwiowe istnienia spod plastronów składających je matek. To nic innego jak kradzież. Okradanie słabszych, bezbronnych i niemych tych, które nie zaprotestują, a jedynie w desperacji pomachają płetwą.
Żółwie zabijane są głównie dla mięsa i cennej skorupy. Najbardziej pożądanym jest karapaks żółwia szylkretowego. Ogromnym popytem na produkty z żółwiowych pancerzy szczyci się Japonia, gdzie istnieje fatalna i starodawna tradycja tworzenia dodatków do sukni ślubnej panny młodej z tego materiału. To dramat żółwiowych matek, które próbując ocalić swój gatunek na piaszczystych plażach, tracą życia